Oświadczenia zdrowotne w świetle nowych przepisów unijnych

W dniu dzisiejszym zarówno w Polsce jak i w całej Unii Europejskiej zaczyna obowiązywać Rozporządzenie Komisji Europejskiej nr 432/2012 w sprawie stosowania oświadczeń zdrowotnych umieszczanych na produktach żywnościowych (Rozporządzenie 432/2012). Zawiera on zamknięty wykaz dopuszczalnych oświadczeń zdrowotnych jakie przedsiębiorcy będą mogli stosować na etykietach lub w reklamach żywności. Nasuwają się w związku z tym następujące pytania – jakie konsekwencje rodzi lista oświadczeń dla przedsiębiorców i czy skorzystają na tym konsumenci?

Regulacje unijne mają ujednolicić warunki stosowania wszelkich informacji pojawiających się na produktach żywieniowych, które mogą być postrzegane przez konsumenta jako oświadczenia zdrowotne. Wprowadzenie zamkniętego katalogu dozwolonych oświadczeń zdrowotnych stanowić będzie dla przedsiębiorców istotne ograniczenie informacji umieszczanych na opakowaniach. Kończy się tym samym okres przejściowy zezwalający na stosowanie wszelkich innych oświadczeń zdrowotnych obowiązujących na podstawie przepisów krajowych.

Oświadczenia zdrowotne

Wykaz oświadczeń zdrowotnych uzupełnia wykaz już obowiązujący na podstawie Rozporządzenia WE nr 1924/2006 w sprawie oświadczeń żywieniowych i dotyczących żywności (Rozporządzenie 1924/2006) wykaz oświadczeń żywieniowych. Oświadczenia żywieniowe sugerują, że dana żywność ma szczególne właściwości odżywcze ze względu na energię, którą dostarcza lub substancje odżywcze i inne substancje, które zawiera. Takim oświadczeniem jest np.: „źródło białka”, „lekki”, „nie zawiera tłuszczu” lub „bez dodatku cukru”.

Oświadczenie zdrowotne to bardziej złożona kwestia. Oświadczenie zdrowotne oznacza każde oświadczenie, które stwierdza, sugeruje lub daje do zrozumienia, że istnieje udowodniony związek pomiędzy kategorią żywności, daną żywnością lub jednym z jej składników, a zdrowiem. Dopiero na podstawie konkretnych orzeczeń wydanych w trybie prejudycjalnym, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) ustalił zakres sformułowań takich jak „związek ze zdrowiem”. Jako że od 14 grudnia br. można się posługiwać wyłącznie oświadczeniami, które zostaną poparte dowodami i znajdą się w tym rozporządzeniu, należy przyjąć, że inne informacje nawiązujące do substancji mających wpływ na zdrowie będą zakazane. Wykaz dopuszczonych oświadczeń zdrowotnych jest bardzo obszerny. Państwa członkowskie zgłosiły ponad 44 tys. sugerowanych oświadczeń i wiele z nich zostało przyjętych w Rozporządzeniu 432/2012. Wykaz ten zawiera tylko oświadczenia dotyczące działania produktu oparte na zaakceptowanych dowodach naukowych. Ma to zapewnić jak najlepszą ochronę konsumenta. Dopuszczalna jest możliwość uzupełniania listy o nowe oświadczenia. Aktualny wykaz zaakceptowanych oświadczeń dostępny jest na stronie Komisji Europejskiej. Na akceptację oczekuje już lista kolejnych oświadczeń, uzupełniająca Rozporządzenie 432/2012, czyli tzw. lista „pending”.

Zabronione oświadczenia

Oświadczenie zdrowotne sugeruje lub stwierdza istnienie związku między żywnością a zdrowiem. Może dotyczyć zarówno pewnej kategorii żywności, gotowego produktu lub jednego ze składników. Zabronione są wszelkie informacje, które mogą wprowadzać konsumenta w błąd, w szczególności co do właściwości, składu, trwałości, miejsca pochodzenia produktu lub metod jego wytwarzania. Niedopuszczalne są oświadczenia przypisujące produktowi działanie lub właściwości, których nie posiada. Niedozwolone są oświadczenia sugerujące, że środek spożywczy posiada szczególne właściwości, jeżeli wszystkie podobne środki spożywcze posiadają takie właściwości. Istotną kwestią dla przedsiębiorców i konsumentów jest precyzyjne określenie, kiedy informacja jest już oświadczeniem zdrowotnym. Obecnie nie we wszystkich przypadkach przedsiębiorcy mają pewność, że dana informacja powinna być traktowana jako oświadczenie zdrowotne. Najsłynniejszy spór w tym zakresie prawa prowadzony był przed dwoma laty w USA przeciwko Dannon (w Polsce jako Danone). Federalna Komisja Handlu stwierdziła, że nie ma wystarczających danych naukowych na poparcie informacji zamieszczanych na etykietach oraz w reklamach produktów. Dannon zapłaci 21 Mln USD kary (źródło: http://ftc.gov/opa/2010/12/dannon.shtm).

Z oświadczenia zdrowotnego powinno wynikać, że dana żywność lub jej składnik ma szczególny, pozytywny wpływ na zdrowie (wyrok C544/10 z dnia 6.09.2012 r.). Pozytywne działanie może być przejściowe i ograniczać się wyłącznie do czasu niezbędnego do strawienia danej żywności.

Co więcej, wyrok wydany w trybie prejudycjalnym przez TSUE stwierdza, że jeśli z powodu zredukowanej zawartości określonej substancji niekorzystne działanie wskazanej żywności jest mniejsze niż to zwykle bywa z żywnością tego rodzaju, to takie oddziaływanie należy rozumieć jako wpływ na zdrowie. W przypadku omawianego wyroku chodziło o wino produkowane w sposób, dzięki któremu w znacznym stopniu ograniczona została zawartość szkodliwych substancji. Etykieta umieszczona na szyjce butelki wina zawiera napis partia łagodna/lekkostrawna („Edition Mild bekömmlich”). Na etykiecie umieszczona została informacja odnosząca się nie tylko do smaku i cierpkości, ale przede wszystkim do zredukowanej w specjalnym procesie kwasowości. Za przykład może posłużyć również kawa. W wielu krajach UE dostępne są różne rodzaje kawy określane mianem „łagodna”. Jeśli odniesienie takie dotyczy wyłącznie smaku produktu, nie ma przeciwwskazań, aby posłużyć się takim określeniem. Nawet Polskie Normy (przyp. PN-ISO 3509:2007 „kawa i produkty kawowe, terminologia, poz. 2.7; wydany przez Polski Komitet Normalizacyjny) zawierają definicję taką jak „kawa łagodna”. Jest to jednakże odniesienie wyłącznie do smaku kawy a nie do zawartości substancji drażniących.

W tym i w innych przypadkach aby móc posłużyć się danym oświadczeniem, należy wystąpić do Komisji UE wraz z odpowiednimi badaniami w celu wpisania konkretnego określenia do wykazu oświadczeń zdrowotnych. Inaczej nie ma możliwości posługiwania się daną informacją.

Nowelizacja prawa gazowego a liberalizacja rynku gazu

Regulacje prawne dotyczące rynku gazu ziemnego w Polsce znajdują się obecnie przede wszystkim w przepisach ustawy z 10 kwietnia 1997 r. – Prawo energetyczne (Dz. U. z 2006 r., Nr 89, poz. 625). Udział rywali monopolisty na rynku detalicznym wynosi około 4 proc., a tylko 0,2 proc. gazu sprzedawanego hurtowo dostarczyły inne firmy niż PGNiG. Na ten niewielki udział w rynku składa się głównie działalność pięciu graczy, choć w kolejce czekają następni. Sytuacja rynkowa daleka jest więc od konkurencyjności, rozumianej jako zdolność poszczególnych firm sektora gazowego do sprostania konkurencji.

Warto zaznaczyć, że mówimy o rynku wewnętrznym gazu ziemnego w ujęciu europejskim, podlegającym unormowaniom tzw. Trzeciego pakietu energetycznego, w skład którego wchodzi m. in. dyrektywa 2009/73/WE z dnia 13 lipca 2009 r. dotycząca wspólnych zasad rynku wewnętrznego gazu ziemnego i uchylająca dyrektywę 2003/55/WE.

Postępowanie w sprawie transpozycji postanowień wspomnianego Trzeciego pakietu energetycznego prowadzi Komisja Europejska, która złożyła w Trybunale Sprawiedliwości UE skargę o stwierdzenie uchybienia zobowiązaniom przez Polskę, wnioskując o karę pieniężną w wysokości 88 819,2 euro dziennie. Może to dawać nadzieję na dobre tempo prac nad projektem ustawy prawo gazowe.

W odniesieniu do rynku gazu ziemnego, KE rekomenduje pełną transpozycję postanowień Trzeciego pakietu energetycznego, kierując do sektora m.in. zalecenia dotyczące uruchomienia platformy handlu gazem oraz rynku spot, odejścia od regulacji cen, zwłaszcza na rynku hurtowym, wdrożenia rewersu fizycznego na gazociągu jamalskim, uproszczenia procedur dla nowych sprzedawców oraz, a może przede wszystkim, umożliwienia i ułatwienia odbiorcom zmiany sprzedawcy.

Obecnie rynek gazu ziemnego w Polsce jest rynkiem w pełni regulowanym, w którym ceny gazu ziemnego kształtowane są w drodze decyzji administracyjnej w ramach procesu zatwierdzania taryf. Cenę hurtową gazu zatwierdza Prezes URE na postawie kosztów jego pozyskania ze źródeł krajowych oraz z importu.

Bez zniesienia barier przy zmianie sprzedawcy i rozwoju mechanizmów konkurencji sytuacja nie ulegnie zmianie. Zaproponowane przez Ministerstwo Gospodarki w projekcie z dnia 9 października 2012 roku zmiany są ewolucyjnym krokiem w odpowiednim kierunku. Oznacza to, że rewolucji nie będzie.

Ustawa przewiduje np. obowiązek sprzedaży 70 proc. gazu ziemnego wprowadzonego do sieci poprzez giełdy towarowe lub rynki regulowane, co umożliwi zakup gazu przez wszystkie zainteresowane podmioty na niedyskryminacyjnych warunkach. Ten udział projektodawca podzielił na trzy transze – przez pierwsze pół roku od wejścia w życie ustawy, na giełdzie lub rynku regulowanym znajdzie się 30 proc. gazu, po kolejnym półroczu – 50 proc., a po roku – 70 proc. Pytanie zasadnicze brzmi – kto będzie ten gaz kupował i sprzedawał. W obecnej sytuacji gaz do sprzedaży wystawi ten sam podmiot, który kontroluje ok. 96 proc. rynku zbytu. Trudno więc odgadnąć, czy w ogóle dojdzie do tych niedyskryminacyjnych transakcji.

Zaproponowane przez resort gospodarki zmiany polegające na wzmocnieniu kryteriów niezależności operatorów systemów dystrybucyjnych oraz operatora systemu magazynowania, również w niewielkim stopniu przyczynią się do zmian na rynku gazu w Polsce. Właścicielem wspomnianych operatorów pozostanie bowiem monopolista, a ustawowe gwarancje niezależności nabiorą faktycznego znaczenia dopiero w warunkach realnej gry rynkowej.

Za najbardziej istotne należy uznać zaproponowane zmiany, o charakterze wydawałoby się marginalnym, takie jak skrócenie terminu na zmianę sprzedawcy do 3 tygodni, usankcjonowanie punktu wirtualnego, w którym może być dokonywany obrót gazem ziemnym, czy tzw. „zasada plecaka”, stanowiąca o tym, że przepustowości systemów podążają za odbiorcą w chwili zmiany sprzedawcy błękitnego paliwa. Są to bowiem narzędzia, które przynoszą bezpośredni efekt i ułatwiają realną konkurencję na rynku gazu.

 

Marcin Paczewski w komentarzu dla Programu 1 Polskiego Radia

Zakaz handlu jaki zostanie wprowadzony od 1 stycznia 2013 roku uchwałą Rady Miejskiej Wałbrzycha budzi liczny sprzeciw przedsiębiorców prowadzących działalność handlową w godzinach między 23.00 a 6.00.

W rozmowie z Andrzejem Klewiado dla Aktualności Pierwszego Programu Polskiego Radia, mecenas Marcin Paczewski, radca prawny Kancelarii Prawnej Chałas i Wspólnicy przedstawia rozwiązania tej trudnej dla lokalnego biznesu sprawy.

Posted in Bez kategorii

Prawne aspekty umów leasingowych – rady dla przedsiębiorców

Leasing jest obecnie bardzo popularnym źródłem finansowania przede wszystkim firmowych środków trwałych. Istotną zaletą leasingu są możliwe do osiągnięcia korzyści podatkowe, które często powodują, iż przedsiębiorcy zainteresowani tą formą finansowania nie poświęcają wystarczającej uwagi prawnym aspektom tego rozwiązania. Niniejszy artykuł ma na celu zasygnalizowanie wybranych aspektów prawnych umowy leasingu, które przedsiębiorcy powinni przeanalizować przed podjęciem decyzji o wyborze opcjonalnego rozwiązania finansowania środków trwałych w firmie.

Kodeks cywilny zawiera regulacje dotyczące leasingu finansowego, w którym finansujący (zwany dalej leasingodawcą) oddaje korzystającemu (zwanemu dalej leasingobiorcą) rzecz nabytą wcześniej od osoby trzeciej (określanej jako zbywca) do używania na czas oznaczony, odpowiadający okresowi gospodarczej przydatności rzeczy, a leasingobiorca zobowiązuje się od uiszczania wynagrodzenia w formie rat leasingowych. Ich suma w okresie trwania umowy powinna odpowiadać co najmniej cenie nabycia rzeczy wraz z innymi związanymi z tym kosztami, powiększonej o zysk leasingodawcy.

Praktyka wykształciła również pozakodeksowe typy leasingu, takie jak leasing operacyjny (gdzie przedmiot leasingu oddawany jest do używania na krótszy czas) czy leasing bezpośredni, w którym producent przedmiotu leasingu staje się jednocześnie jego leasingodawcą.

Niezależnie jednak od tego, czy mamy do czynienia z nazwaną umową leasingu finansowego (z Kodeksu cywilnego), czy umowę nienazwaną w Kodeksie cywilnym taką jak leasing operacyjny czy bezpośredni, przepisy Kodeksu cywilnego będą miały przynajmniej pośrednie (odpowiednie) zastosowanie.

Oznacza to po pierwsze, iż każda umowa leasingu musi zostać zawarta na piśmie, a niezachowanie formy pisemnej spowoduje nieważność takiej czynności prawnej.

Leasingodawca jest zobowiązany wydać leasingobiorcy rzecz w takim stanie, w jakim znajdowała się ona w chwili jej wydania przez zbywcę, a razem z przedmiotem leasingu leasingodawca jest także zobowiązany wydać odpis umowy ze zbywcą lub odpisy innych dokumentów dotyczących tej umowy, w szczególności odpis gwarancji otrzymanej od zbywcy lub producenta.  Natomiast odbiór przez leasingobiorcę przedmiotu leasingu przenosi na niego ryzyko utraty lub zniszczenia rzeczy. Jeśli dojdzie do utraty lub zniszczenia przedmiotu leasingu po jego wydaniu, leasingobiorca musi niezwłocznie powiadomić o tym leasingodawcę. W interesie przedsiębiorcy jest doprecyzowanie kodeksowego sformułowania „niezwłoczności” poinformowania, ponieważ utrata rzeczy powoduje wygaśnięcie umowy leasingu, a leasingodawca może żądać od leasingobiorcy natychmiastowego zapłacenia wszystkich niezapłaconych a przewidzianych w umowie rat.

Kolejną istotną prawną konsekwencją stosowania kodeksowych uregulowań do umów leasingu jest regulacja obowiązku zapłaty wynagrodzenia przez leasingodawcę i skutki jego niedopełnienia. Otóż leasingobiorca jest zobowiązany do zapłaty rat leasingowych w ustalonych przez strony terminach. Jeżeli natomiast leasingobiorca dopuszcza się zwłoki z zapłatą co najmniej jednej raty, leasingodawca powinien wyznaczyć leasingobiorcy na piśmie odpowiedni termin dodatkowy do zapłacenia zaległości, z zagrożeniem, że w razie bezskutecznego upływu wyznaczonego terminu, będzie uprawniony do wypowiedzenia leasingu ze skutkiem natychmiastowym. Określone w przepisach konsekwencje niedopełnienia obowiązków płatniczych mają charakter semiimperatywny, co oznacza, iż strony mogą wprowadzić korzystniejsze dla leasingobiorcy postanowienia. W szczególności mogą uzgodnić termin wypowiedzenia umowy leasingu w takiej sytuacji lub też zwiększyć liczbę niezapłaconych rat przed możliwością wypowiedzenia leasingu. Warto te kwestie sprawdzić i doprecyzować przed podpisaniem umowy.

Czy można nabyć nieruchomość od kogoś kto nie jest jej właścicielem? Paweł Zouner komentuje postanowienie Sądu Najwyższego dotyczące prawa spadkowego.

Sąd Najwyższy w jednej z niedawnych uchwał, które są wiążące dla sądów, orzekł, że możliwe jest istnienie kilku postanowień o stwierdzeniu nabycia spadku. Istnieje zatem obawa kupna nieruchomości od kogoś, kto nie jest jej spadkobiercą. Ważne jest w tym przypadku dokładne sprawdzenie, kto figuruje w księgach wieczystych. Takie działanie gwarantuje, że  nawet jak zgłoszą się inni spadkobiercy  transakcja kupna będzie ważna.

Problem polega na tym, że spadkobierca lub spadkobiercy mogą nawet nie wiedzieć, że istnieją inne postanowienia sądowe w sprawie tego samego spadku. To powoduje duże zagrożenie dla osób chcących kupić mieszkanie czy inny majątek od spadkobiercy. Naraża je na zawieranie umów z osobami, które w rzeczywistości nie są spadkobiercami.

Dlatego najważniejsze dla kupujących nieruchomości jest to, kto jest wpisany jako właściciel w księdze wieczystej.

 Jeżeli w treści księgi wieczystej mamy określoną osobę wpisaną jako właściciela i od tej osoby nabywamy określoną nieruchomość wówczas chroni nas zasada wiary publicznej ksiąg wieczystych, zgodnie z którą domniemuje się, że osoba wpisana w treści księgi wieczystej jest właścicielem – mówi  Paweł Zouner.

Nawet, jeśli toczą się jakieś postępowania spadkowe, o których nie wiemy – sprawdzona w ten sposób nieruchomość pozostanie naszą własnością, niezależnie od wyniku tych postępowań.

 Może dojść do sytuacji, w której wskutek wznowienia postępowania i wydania drugiego postanowienia o stwierdzeniu nabycia spadku, właściciel, który w rzeczywistości nie był właścicielem, ale był wpisany jako właściciel, będzie wykreślony z treści księgi wieczystej i będzie wpisany tam inny właściciel. Natomiast to jest sytuacja, która nie ma wpływu na skuteczność nabycia przez tę określoną osobę nieruchomości, chroni ją zasada domniemania wiary publicznej ksiąg wieczystych – wyjaśnia Paweł Zouner.

Ta zasada jest dla kupującego najważniejsza, bo nie ma praktycznie innych możliwości sprawdzenia, jakie postępowania spadkowe są lub będą w przyszłości prowadzone.

 Doszlibyśmy wtedy do sytuacji, w której przed nabyciem nieruchomości, w ramach badania stanu prawnego tych nieruchomości, musielibyśmy prześledzić wszystkie akta postępowań sądowych związanych z określoną nieruchomością, ocenić ryzyka tych postępowań i ewentualnie przewidzieć możliwość równolegle toczących się postępowań o stwierdzenie nabycia spadku w innych sądach bądź aktów poświadczenia dziedziczenia, które mogą być sporządzane przez notariuszy w Polsce. Tak naprawdę to jest czynność niewykonalna – tłumaczy Paweł Zouner.

O zmianę przepisów w piśmie do ministra sprawiedliwości apelował Rzecznik Praw Obywatelskich. Wciąż nie ma jednak odpowiedzi w tej sprawie.

Grozi nam ponad 1 mln euro za każdy tydzień opóźnienia we wdrożeniu dyrektyw unijnych. Łukasz Jankowski z Chałas i Wspólnicy komentuje kwestie kar dla Polski.

Mecenas Łukasz Jankowski o karach dla Polski

21 listopada br. Komisja Europejska złożyła do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu wniosek o nałożenie na Polskę kary w wysokości 88 819,2 euro dziennie za niewdrożenie dyrektyw unijnych. Trybunał może je nałożyć w ciągu kilku lub kilkunastu miesięcy.

Łukasz Jankowski, Szef Departamentu Energetycznego Kancelarii Prawnej Chałas i Wspólnicy w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria przedstawia możliwości legislacyjne jakie stwarzają Polsce szansę na uniknięcie tak wysokich kar.

Rzecz dotyczy dyrektyw dotyczących gazu i energii elektrycznej, które składają się na tzw. trzeci pakiet energetyczny. Wdrożenie pakietu ma na celu liberalizację europejskiego rynku i zwiększenie tym samym prawa konsumentów. Za każdy dzień zwłoki we wprowadzaniu unijnego prawa Polsce grozi łącznie ponad 170 tys. euro.

 – Sytuację może uratować poselski projekt nowelizacji Prawa energetycznego, tzw. mały trójpak energetyczny. Ma w szybki sposób implementować najważniejsze postanowienia trzeciego pakietu energetycznego, tak aby oddalić groźbę kary. Chodzi o zapisy mówiące o otwarciu rynku gazu i o obrocie hurtowym, czyli dotyczące giełdowego obliga gazowego, zwiększenia praw konsumenta, wsparcia odnawialnych źródeł energii – mówi Łukasz Jankowski. Czas, który pozostał do wydania orzeczenia przez unijny Trybunał, to szansa dla rządu na wdrożenie dyrektyw. Termin minął w marcu 2011 roku.

Komisja Europejska nie złożyła jeszcze wniosku do Trybunału, ale rozpoczęła również procedurę w wyniku której Polsce grożą kary za brak regulacji dotyczących odnawialnych źródeł energii (OZE). Termin na uchwalenie tych przepisów Polska miała do 5 grudnia 2010 roku. Przedstawiciele branży alarmują, że od miesięcy wstrzymują inwestycje w elektrownie, ponieważ nie wiedzą, jaki będzie nowy system wsparcia państwa dla energii ekologicznej i czy takie elektrownie będą rentowne. To oznacza, że produkcja energii z OZE, czyli wiatru, słońca, biomasy i wody może być znacznie niższa niż rząd zakładał.

– KE wszczęła procedurę – wezwała Polskę do usunięcia naruszeń, następnie przesłała uzasadnioną opinię i informację o zamiarze ukarania kraju członkowskiego. Ale w przypadku odnawialnych źródeł nie złożyła jeszcze skargi o stwierdzenie naruszenia – wyjaśnia Łukasz Jankowski.

Istnieje zatem szansa, że nowelizacja Prawa energetycznego oddaliłaby groźbę kary. Jakkolwiek jest grupa ekspertów obawia się, że wówczas rząd zarzuci prace nad całym trójpakiem energetycznym” (w jego skład wchodzi prawo gazowe, energetyczne, ustawa o odnawialnych źródłach energii i ustawa wprowadzająca te ustawy). Dzięki niemu mają zostać wprowadzone do polskiego prawa unijne dyrektywy. Ma też uregulować i uporządkować polski rynek energii, łącznie z wprowadzeniem nowego systemu wsparcia dla energetyki odnawialnej.

– Koncepcja, która powstała w Sejmie, sprowadza się do formalnego wdrożenia dyrektyw po to, żeby Komisja Europejska nie mogła się nas „czepiać”. Ale to, nad czym pracują posłowie, w żaden sposób nie przybliży nas do realizacji celów – uważa Grzegorz Wiśniewski, prezes Związku Pracodawców Forum Energetyki Odnawialnej.

Rząd zobowiązał się wobec UE, że do 2020 roku co najmniej 15 proc. całej produkowanej w Polsce energii ma pochodzić z OZE. Poza tym, zgodnie z rządowymi dokumentami (np. Krajowym planem działania w zakresie energii ze źródeł odnawialnych), Polska ma rozwijać odnawialne źródła energii.

Jednak plany wdrożenia od 1 stycznia 2013 roku całego pakietu ustaw energetycznych są nierealne.

– Polska wybrała specyficzną metodę implementacji. Ministerstwo Gospodarki przewidziało nowelizację przez tzw. trójpak energetyczny, który de facto składa się z czterech ustaw. Ten „duży trójpak” powinien zostać przyjęty jak najszybciej. Jednak po zakończeniu prac nad projektami ustaw – uważa Łukasz Jankowski. – To wymaga dużej ilości pracy, do samego projektu ustawy o OZE wpłynęło ponad 400 wniosków w ramach konsultacji społecznych.

W opinii eksperta uchwalanie nowelizacji Prawa energetycznego ma być rozwiązaniem przejściowym.

Trzeci pakiet energetyczny powstał, aby stworzyć jednolity europejski rynek energii elektrycznej i rynek gazu. Wdrożenie go ma ułatwić utrzymanie cen na możliwie najniższym poziomie oraz poprawić standard usług i bezpieczeństwo dostaw. Dzięki temu ma być zapewniona większa przejrzystość rynków detalicznych, zaś konsumenci lepiej chronieni.