Często można się spotkać z pewnym nieporozumieniem, że wprowadzenie nowego rozporządzenia dotyczącego selektywnej zbiórki odpadów jest nieobowiązkowe. W ramach konsultacji, szczególnie gminy wiejskie wskazywały, że dotychczasowy system, zgodnie z którym gminy mają swobodę co do sposobu osiągania poziomów segregowania odpadów, działa prawidłowo i nie ma potrzeby zmian. Niektóre samorządy twierdziły wręcz w swych uwagach do projektu rozporządzenia, że zmiany są niedopuszczalne po przeprowadzeniu w 2013 r. tzw. „rewolucji śmieciowej”. Otóż z twierdzeniem tym nie można się zgodzić.
Określenie ustawowe zawarte w delegacji do wydania rozporządzenia, że „może” wydać rozporządzenie bynajmniej nie oznacza dobrowolności jego wydania, ale kompetencję – dopuszczalność wydania rozporządzenia oraz obowiązek jego wydania w sytuacji, gdy ziszczą się przesłanki wskazane w delegacji ustawowej. Jeśli zatem przyjąć, że przesłanki te się ziściły, to minister jest zobligowany do wydania rozporządzenia, a przesłanki te, to – zgodnie z ustawą – „potrzeba ujednolicenia wymagań w zakresie zbierania i odbierania odpadów komunalnych oraz uzyskania wymaganych poziomów recyklingu, przygotowania do ponownego użycia i odzysku innymi metodami odpadów komunalnych oraz ograniczenia masy odpadów komunalnych przekazywanych do składowania”.
Realizacja celów nie jest zbyt szybka
A zatem pytanie o konieczność wydania nowego rozporządzenia jest tak naprawdę pytaniem o to, czy powyższe cele nie zostały jak dotychczas osiągnięte w stopniu zadowalającym, pozwalającym na przyjęcie, że osiągnięte zostaną poziomy wymagane w zakresie gospodarki odpadami. Trzeba dodać, że terminy te mijają w 2020 r. Analizy prowadzone przez ministerstwo, a przedstawiane w argumentacji związanej z rozpatrywaniem uwag do projektu wskazują, że cele te nie są realizowane tak szybko i należycie, jak powinny być i osiągnięcie wskazanych poziomów jest zagrożone. Oznacza to zatem, że wydanie rozporządzenia było konieczne i nie tylko w charakterze celowościowym, ale również prawnym.
Argumentacja Ministerstwa opierała się przede wszystkim na tym, iż poziom odpadów komunalnych zbieranych selektywnie był i jest w dalszym ciągu niski., Ponadto istnieje potrzeba ujednolicenia zasad w skali kraju. Jakkolwiek większość gmin zastosowała system czteropojemnikowy, to jednak w wielu miejscach stosowany jest najprostszy podział na frakcję suchą i frakcję mokrą. Minister akcentuje, że taki najprostszy sposób segregowania nie prowadzi do uzyskania dobrej jakości zbieranych odpadów – to z kolei negatywnie wpływa na stan techniczny instalacji przetwarzających odpady. Wskazywano w debacie publicznej, że obowiązek segregacji odpadów „u źródła” w sytuacji, gdy istnieją sortownie odpadów, prowadzi do „podwójnego sortowania”. Z twierdzeniem tym nie można się zgodzić, ponieważ lepszy materiał na wejściu, w znakomity sposób ułatwia segregowanie w sortowni. Co więcej, okazuje się czasem, że w sytuacji, gdy właściciele nieruchomości starannie i rzetelnie sortują odpady, to nie jest potrzebne żadne dodatkowe sortowanie zużywające energię i czas pracy maszyn.
Wysokie koszty
W zakresie wyjątków oraz derogacji, wskazać należy, iż po części wynikają one z konieczności – w szczególności w zakresie dostosowania się gmin do nowej regulacji i poniesienia związanych z tym kosztów, a po części są związane z wielkim oporem ze strony gmin, zwłaszcza w zakresie poszerzania systemu wielopojemnikowego i ilości frakcji podlegających sortowaniu. Ministerstwo ugięło się w zakresie wydłużenia okresu dostosowawczego i dopuściło możliwość zbierania łącznie metali i tworzyw sztucznych w ramach jednego pojemnika. Było to związane przede wszystkim ze znacznym kosztem dostosowania do nowych przepisów – szczególnie w zakresie wymiany pojemników i zorganizowania logistyki odbierania odpadów przez gminy. Szacuje się, że koszty te mogą sięgnąć w skali kraju 700 milionów złotych, a często podkreśla się, że koszt ten może być zaniżony. Może to być dużym obciążeniem zwłaszcza dla budżetów małych gmin.
Związek Gmin Wiejskich RP należał do zgłaszających najmocniejszy sprzeciw. Ministerstwo oceniło jednak zapewne, że charakterystyka metali i tworzyw sztucznych powoduje, iż materiały te podlegają z łatwością sortowaniu i recyklingowi, zatem ich łączne zbieranie nie zagrozi zbytnio osiągnięciu założonych celów. Odmiennie z kolei wygląda kwestia związana z papierem. Otóż dotychczas był on w wielu miejscach zbierany w ramach tzw. frakcji suchej, która jednak nie była w pełni sucha, bowiem w butelce lub opakowaniu plastikowym mogły się znajdować np. płyny i zanieczyścić papier w takim stopniu, że nie będzie się nadawał do recyklingu. Sortowanie papieru całkowicie osobno, jako odrębną frakcję, pozwala na uniknięcie tego typu zagrożeń.
Ważne umowy
Istotna jest także kwestia obowiązywania umów na odbieranie lub odbieranie i zagospodarowanie odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości. Umowy obowiązujące w dniu wejścia w życie rozporządzenia, a określające wymagania w zakresie selektywnego zbierania odpadów komunalnych w sposób niezgodny z rozporządzeniem, zachowują ważność na czas, na jaki zostały zawarte, jednak nie dłuższy niż do dnia 30 czerwca 2021 r. Jest to niezwykle istotna kwestia z punktu widzenia już rozstrzygniętych przetargów i podpisanych w ich wyniku umów. Prawo co do zasady nie może działać wstecz i pozbawiać przedsiębiorstwa prawa do oczekiwania, że umowa zawarta na czas określony będzie trwała aż do jej upływu. Minister musiał uwzględnić tę kwestię, w przeciwnym wypadku istniałoby poważne ryzyko niekonstytucyjności przepisu. W takim z kolei przypadku samorządy otrzymały jasny sygnał, aby na przyszłość nie zawierały umów, których czas obowiązywania będzie przekraczać datę graniczną.
Długi czas na dostosowanie
W zakresie vacatio legis nie należy zapominać, że na osiągnięcie celów długoterminowych w zakresie segregacji odpadów, gminy mają 9 lat – począwszy od 2012 r. Fakt, iż wiele gmin skorzystało z dotychczas pozostawionej dozy swobody w zakresie kształtowania gospodarki odpadami w tym kierunku, by spełniać jedynie najniższe kryteria (frakcja sucha-mokra), zamiast dążyć do coraz bardziej wyśrubowanych norm, tylko potwierdza konieczność wprowadzenia rozporządzenia. Jesteśmy zobligowani przez prawo unijne do osiągnięcia określonych poziomów, a wykonanie tych zobowiązań jest zagrożone. W tym kontekście należy zdecydowanie zwielokrotnić wysiłki celem spełnienia norm.
Autor: Aleksandra Błaszczyńska, radca prawny z kancelarii Chałas i Wspólnicy