Agnieszka Chilmon dla magazynu „Polski Przemysł”

We wrześniowym wydaniu magazynu „Polski Przemysł” ukazał się artykuł Agnieszki Chilmon, adwokata i szefa Departamentu Energetyki w Kancelarii Chałas i Wspólnicy.  Mec. Chilmon w tekście rozpatruje czy wsparcie  przewidziane w projekcie ustawy o odnawialnych źródłach energii stanowi pomoc państwa wymagającą notyfikacji KE.

 

Z tekstem można się zapoznać pod linkiem: http://polskiprzemysl.com.pl/prawo-w-firmie/czy-wsparcie-przewidziane-w-projekcie-ustawy-o-odnawialnych-zrodlach-energii-stanowi-pomoc-panstwa-wymagajaca-notyfikacji-ke/

Posted in Bez kategorii

Nowy system wsparcia OZE – czy wyeliminuje wady obecnego?

Od momentu przedstawienia pierwszego projektu zmian systemu wsparcia odnawialnych źródeł energii minęły ponad trzy lata, ale nadal nie ma pewności, jaki system wsparcia zostanie ostatecznie wprowadzony.

Obecnie najbardziej prawdopodobne jest odejście od rozwiązania kwotowego na rzecz taryf gwarantowanych wraz z ograniczeniem zakresu wsparcia. Czy taka zmiana okaże się receptą na główne mankamenty aktualnego systemu?

Główne mankamenty

Postanowienia ustawy z 10 kwietnia 1997 r. Prawo energetyczne (DzU z 2012 r. nr 1059 z późn. zm., dalej P.e.) przewidują wsparcie odnawialnych źródeł energii, które opiera się na systemie kwotowym. Ogólne jego założenia przewidują nałożenie obowiązku wytworzenia, zakupu lub zużycia określonej ilości energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii. W Polsce wprowadzono obowiązek zakupu. Zgodnie z postanowieniami art. 9a ust. 1 P.e., odbiorca przemysłowy, przedsiębiorstwo energetyczne, odbiorca końcowy oraz towarowy dom maklerski lub dom maklerski mają obowiązek uzyskać i przedstawić do umorzenia Prezesowi Urzędu Regulacji Energetyki (dalej Prezes URE) świadectwo pochodzenia wydane dla energii elektrycznej wytworzonej w źródłach odnawialnych. W przypadku braku wypełnienia powyższego obowiązku wskazane podmioty są zobowiązane uiścić opłatę zastępczą. Analiza wskazanych założeń może prowadzić do wniosku, że obowiązujący system jest dość prosty, a jego zastosowanie nie budzi kontrowersji. Tak jednak nie jest. O ile bowiem ogólne założenia budowy systemu są spójne i jasne, o tyle szczegółowa regulacja jest skomplikowana i budzi liczne wątpliwości.

Fundamentalnym elementem obecnego systemu wsparcia odnawialnych źródeł energii są świadectwa pochodzenia, zwane też często zielonymi certyfikatami. Za każdą MWh energii wytworzonej ze źródeł odnawialnych przysługuje jedno świadectwo pochodzenia. Zgodnie z postanowieniami art. 9e ust. 1a i 3 P.e., świadectwa pochodzenia są wydawane przez Prezesa URE na wniosek przedsiębiorstwa energetycznego zajmującego się wytwarzaniem energii elektrycznej w odnawialnych źródłach energii. Mają one formę zaświadczeń wydanych zgodnie z postanowieniami art. 217 i następnie ustawy z 14 czerwca 1960 r. Kodeks postępowania administracyjnego (DzU z 2013 r. nr 267). Samych świadectw pochodzenia jest kilka rodzajów. Poczynając od podstawowych, zielonych certyfikatów dla energii wytworzonej ze źródeł odnawialnych, przez żółte dla energii wytworzonej z odnawialnych źródeł w wysokosprawnej kogeneracji w jednostce o mocy nieprzekraczającej 1 MW (art. 9l ust. 1 pkt 1 P.e.), fioletowe dla energii wytworzonej w kogeneracji opalanej metanem (art. 9l ust. 1 pkt 1a P.e.) i czerwone dla energii z kogeneracji innej niż dwa poprzednie przypadki (art. 9l ust. 1 pkt 2 P.e.), a kończąc na certyfikatach brązowych, stanowiących potwierdzenie wytworzenie biogazu rolniczego (art. 9o ust. 1 P.e.). Taka ilość rodzajów świadectw pochodzenia, a także szczegółowe kryteria różnicujące ich rodzaje, znaczenie komplikują obecnie obowiązujący system wsparcia. Należy przy tym pamiętać, że na rynku występują również białe certyfikaty, czyli świadectwa efektywności energetycznej, a ponadto planuje się wprowadzenie dodatkowych pomarańczowych certyfikatów dla kogeneracji. Jeżeli jeszcze dodamy do tego możliwość łączenia świadectw zielonych z żółtymi, fioletowymi i czerwonymi, otrzymamy niepowtarzalny przepis na „kolorowy zawrót głowy”1. Rodzaje świadectw pochodzenia stanowią jaskrawy przykład złożonej budowy obecnie obowiązującego systemu wsparcia. Jednocześnie nie spełniają one podstawowej funkcji – nie promują one różnych technologii stosowanych w produkcji energii z odnawialnych źródeł. Pomimo wielu kolorów, wsparcie otrzymują „jedynie” źródła odnawialne, kogeneracja i wytwarzanie biogazu rolniczego. Zupełnie pominięto rozróżnienie pomiędzy czterema podstawowymi źródłami energii odnawialnej a technologiami wytwarzającymi energię właśnie w oparciu o nie (np. farmy wiatrowe lub fotowoltaika). Niestety, nie jest to jedyny mankament obecnej regulacji.

Zgodnie z art. 9e ust. 6 P.e., prawa majątkowe wynikające ze świadectwa pochodzenia są zbywalne i stanowią towar giełdowy, o którym mowa w art. 2 pkt 2 lit. d ustawy z 26 października 2000 r. o giełdach towarowych (DzU z 2010 r., nr 48, poz. 284, z późn. zm.). Tym samym są one dopuszczone do obrotu na Towarowej Giełdzie Energii. Jest to naturalnym dopełnieniem i zarazem konsekwencją wspomnianego obowiązku uzyskania i przedstawienia do umorzenia Prezesowi URE świadectw pochodzenia. Możliwość nabycia praw majątkowych wynikających ze świadectw pochodzenia na giełdzie towarowej znaczenie ułatwia wypełnienie wymogu podmiotom zobowiązanym. Poza tym obrót giełdowy skutkuje rynkową wyceną praw majątkowych, co należy ocenić pozytywnie, szczególnie w świetle postępujących procesów liberalizacji rynku energii. Ponadto powoduje to wzrost zainteresowania i atrakcyjności samej giełdy towarowej. Oczywiście zależy to od tego, czy podmioty zobowiązane będą chciały wykonywać swój obowiązek, uzyskując świadectwa na giełdzie i przedstawiając je do umorzenia. Jeżeli jednak wybiorą uiszczenie opłaty zastępczej, chęć rozpropagowania giełdy towarowej pozostanie jedynie teorią. Ustawodawca nie przewidział bowiem żadnych mechanizmów, które mogłyby takiej sytuacji przeciwdziałać. W konsekwencji od ponad dwóch lat obserwujemy drastyczny spadek zainteresowania obrotem prawami majątkowymi wynikającymi ze świadectw pochodzenia, co skutkuje ich niską ceną i tym samym obniżeniem poziomu wsparcia samych źródeł odnawialnych. W tym aspekcie obecny system wydaje się bardzo nieefektywny.

Kolejne kontrowersje budzi sam obowiązek przedstawienia do umorzenia Prezesowi URE świadectw pochodzenia. Przede wszystkim poziom tego obowiązku nie jest wskazany w ustawie P.e., lecz w rozporządzeniu wydawanym przez ministra właściwego do spraw gospodarki na podstawie art. 9a ust. 9 P.e. Skutkuje to oczywistym pytaniem o stabilność wsparcia, a kluczowa kwestia dla inwestorów chcących ulokować swój kapitał w sektorze odnawialnych źródeł energii. Niestety, brakuje odpowiedzi. Najlepszym przykładem obrazującym niestabilność systemu jest wsparcie kogeneracji, a de facto jego niedostatek. Od 1 stycznia 2013 r. nie ma obowiązku przedłożenia do umorzenia świadectw pochodzenia dla energii wytworzonej w kogeneracji – za wyjątkiem fioletowych certyfikatów wydane rozporządzenie2 nie przewiduje takiego obowiązku. W efekcie nastąpił znaczny spadek ceny praw majątkowych z żółtych oraz czerwonych certyfikatów, a tym samym doszło do dużej utraty rentowności instalacji kogeneracyjnych. Zatem ryzyko związane z doraźną zmianą poziomu obowiązku przedstawienia do umorzenia świadectw pochodzenia również przerzucono na potencjalnego inwestora. Stanowi to element hamujący rozwój odnawialnych źródeł energii w Polsce i kolejną wadę obecnego systemu wsparcia.

Opisane kwestie, związane z nadmierną złożonością nieefektywnością oraz brakiem stabilności, to główne mankamenty obecnie obowiązującego systemu wsparcia odnawialnych źródeł energii. Właśnie pod tym kątem należy ocenić projekt proponowanego nowego systemu wsparcia.

Założenia nowego systemu

Ministerstwo Gospodarki 31 grudnia 2012 r. opublikowało kolejny projekt (wersja 4.1) ustawy o odnawialnych źródłach energii (dalej projekt OZE). Zakłada on wprowadzenie zupełnie nowego systemu wsparcia odnawialnych źródeł energii, bazującego na rozwiązaniu taryf gwarantowanych (feed-in tariff) – systemu aukcyjnego. Generalnie ma on polegać na wybieraniu w drodze aukcji wytwórców energii z odnawialnych źródeł, którzy mają uzyskać dofinansowanie. Kryterium wyboru wytwórcy będzie zaoferowana najniższa cena zakupu energii (art. 81 ust. 1 projektu OZE). Wygrywając aukcję, wytwórca będzie miał zagwarantowaną sprzedaż wytworzonej energii po cenie wyłonionej w drodze aukcji przez okres maksymalnie 15 lat, lecz nie dłużej niż do 31 grudnia 2035 r. (2040 r. w przypadku instalacji wykorzystujących energię wiatru na morzu) – art. 93 projektu OZE. Tak długi okres gwarancji wsparcia stanowi istotny krok naprzód w porównaniu do obecnej regulacji w zakresie stabilności systemu. Z drugiej strony, projekt OZE daleki jest od ideału. Wątpliwości budzi bowiem sposób kształtowania ceny podczas aukcji, a dokładnie coroczne określanie ceny maksymalnej, za jaką może zostać zakupiona w danym roku energia ze źródeł odnawialnych (art. 78 ust. 1 projektu OZE). Takie postanowienia znacznie ograniczają możliwość prognozowania poziomu wsparcia w następnych latach, a tym samym utrudniają określenie czasu zwrotu danej inwestycji. W konsekwencji można stwierdzić, że w zakresie stabilności systemu projekt OZE jest małym krokiem w dobrym kierunku.

Natomiast odnosząc się do postulatu uproszczenia systemu wsparcia, należy zauważyć, że projekt OZE nie zapewnia istotnej poprawy w tym zakresie. Nie dość, że utrzymuje on nadal system wsparcia bazujący na świadectwach pochodzenia, nieznacznie go ulepszając, to równolegle wprowadza system aukcyjny, którego poszczególne założenia już na etapie opiniowania projektu ustawy budzą liczne kontrowersje. System świadectw pochodzenia, zgodnie z art. 44 ust. 3 (projektu OZE) ma obowiązywać maksymalnie do 31 grudnia 2035 r., więc analogicznie do wprowadzonego systemu aukcyjnego. Oczywiście jest to podyktowane chęcią ochrony instalacji powstałych w tym systemie i jako krok w kierunku stabilności systemu zasługuje na pochwałę. Jednak utrzymywanie takiego dualizmu nie można postrzegać jako uproszczenia systemu. Zatem projekt OZE nie gwarantuje przejrzystości systemu wsparcia odnawialnych źródeł energii.

Wracając do kwestii stabilności systemu, warto wspomnieć, że art. 59 projektu OZE określa maksymalną wielkość obowiązku uzyskania i przedstawienia do umorzenia Prezesowi URE świadectw pochodzenia na poziomie 20% sprzedaży energii elektrycznej odbiorcom końcowym. Jednocześnie art. 60 tego dokumentu przyznaje ministrowi właściwemu ds. gospodarki uprawnienie do corocznego obniżenia omawianego poziomu. Możemy zatem mówić o niewielkiej poprawie sytuacji.

Analizując kwestię efektywności systemów wsparcia określonych w projekcie OZE, na tym etapie nie można jednoznacznie stwierdzić, czy w tym aspekcie dojdzie do jakiegokolwiek przełomu. Z jednej strony w zakresie systemu świadectw pochodzenia wprowadzono obowiązek uzyskiwania świadectw na giełdzie w przypadku, gdy ich cena będzie niższa niż 75% wartości opłaty zastępczej, co należy uznać za znaczącą poprawę obecnych regulacji. Jednak z drugiej słychać głosy, mówiące, że system aukcyjny nie sprawdza się. Przykładowo na rynku holenderskim obowiązujący obecnie system aukcyjny jest modyfikowany, gdyż nie pozwoli on na to, aby Holandia osiągnęła do 2020 r. 14-procentowy udział energii z odnawialnych źródeł. Jak będzie w Polsce? Czas pokaże, jeżeli dojedzie do wprowadzenia systemu aukcyjnego.

Podsumowując, wydaje się, że zmiany systemu wsparcia odnawialnych źródeł energii przewidziane w projekcie OZE nie rozwiążą jego głównych problemów. Przede wszystkim wprowadzenie nowego systemu wsparcia, równolegle do obecnie obowiązującego rozwiązania stanowi dalsze komplikowanie sytuacji. Z drugiej strony, nowy system wydaje się bardziej stabilny. Niemniej i w tym obszarze nie uniknięto błędów – coroczne określanie ceny maksymalnej spowoduje brak możliwości prognozowania poziomu wsparcia w następnych latach. Zatem postęp w tym aspekcie jest połowiczny. Wreszcie efektywność nowego systemu budzi kontrowersje. Oczywiście, wg danych opublikowanych przez Ministerstwo Gospodarki, przedmiotowa zmiana systemu wsparcia znacząco obniży jego koszt dla budżetu państwa. Trudno to jednak uznać za gwarancję poprawy efektywności wsparcia. Co w związku z tym czeka rynek OZE w Polsce? Na pewno zmiany. Chciałoby się wierzyć, że będą one zmierzać w dobrym kierunku. Niestety, analiza projektu OZE przemawia za czymś zupełnie przeciwnym.

 

Źródła

1. Muras Z.: Kolorowy zawrót głowy – czyli specyfika polskich systemów wsparcia OZE i kogeneracji. „Czysta Energia” 5/2011.

2. Rozporządzenie Ministra Gospodarki z 26 lipca 2011 r. w sprawie sposobu obliczania danych podanych we wniosku o wydanie świadectwa pochodzenia z kogeneracji oraz szczegółowego zakresu obowiązku uzyskania i przedstawienia do umorzenia tych świadectw, uiszczania opłaty zastępczej i obowiązku potwierdzania danych dotyczących ilości energii elektrycznej wytworzonej w wysokosprawnej kogeneracji (DzU z 2011 r. nr 176, poz. 1052).

Posted in Bez kategorii

Niższe normy hałasu nie zahamują budowy nowych ekranów

Przed rozpoczęciem robót budowlanych związanych z budową drogi publicznej, w tym autostrady, inwestor powinien uzyskać decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach, bez której właściwy organ odmówi wydania decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej w trybie przepisów spec ustawy1.  Na etapie wydawania decyzji środowiskowej zostaje przeprowadzona ocena oddziaływania  inwestycji objętej postępowaniem na środowisko. W doktrynie i orzecznictwie przyjmuje się, że decyzja środowiskowa ma charakter rozstrzygnięcia wstępnego względem ewentualnego przyszłego zezwolenia na realizację konkretnego przedsięwzięcia. Uzyskanie decyzji środowiskowej nie jest celem samym w sobie. Celem takim jest natomiast uzyskanie decyzji lokalizacyjnej, wymaganej na pierwszym etapie procesu inwestycyjnego, który to proces powinien zakończyć się wydaniem pozwolenia na budowę.

W niektórych, enumeratywnie wymienionych przypadkach przepisy prawa wymagają dokonania ponownej oceny oddziaływania inwestycji na środowisko. Złożenie przez inwestora wniosku o wydanie pozwolenia na budowę zawierającego w swojej treści zmiany w stosunku do wymagań określonych w decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach stanowi jedną z przesłanek do przeprowadzenia ponownej oceny. Takie zmiany mogą w szczególności wynikać ze zmian założeń inwestycyjnych powstałych wskutek zmian rozporządzenia w sprawie hałasu2, zmieniającego dopuszczalne poziomy hałasu poprzez ich podwyższenie. W tym przypadku poprzez dokonanie ponownej oceny, dokumentacja projektowana zostanie dostosowana do nowego stanu prawnego. Należy bowiem pamiętać, iż w oparciu o dokumentację projektową właściwy organ wyda decyzję o pozwoleniu na budowę.

Co do zasady ponowna ocena oddziaływania na środowisko powinna zostać przeprowadzona zgodnie ze wszystkimi etapami przewidzianymi dla pierwszej oceny poprzedzającej wydanie decyzji środowiskowej. Należy jednak pamiętać, iż ponowna ocena, odmiennie niż pierwsza, przeprowadzana jest niejako „wpadkowo” wobec postępowania o pozwolenie na budowę. Wskutek czego konieczne jest zawieszenie postępowania w przedmiocie pozwolenia na budowę do czasu przedłożenia przez inwestora raportu o oddziaływaniu na środowisko. Co istotne właściwy organ administracji architektoniczno – budowlanej wydając decyzję o pozwoleniu na budowę powinien uwzględnić warunki realizacji przedsięwzięcia określone zarówno w decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, jak i w postanowieniu  w sprawie uzgodnienia warunków realizacji przedsięwzięcia. Powyższe potwierdzają przepisy prawa budowlanego, które  nakładają na organ obowiązek sprawdzenia zgodności projektu budowlanego z wymaganiami ochrony środowiska, w szczególności określonymi w decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach oraz  ocenach oddziaływania na środowisko.

Należy zauważyć, iż w trakcie dokonywania ponownej oceny nie wszystkie zmiany w stosunku do decyzji środowiskowej  są dopuszczalne, dotyczy to między innymi zmian takich jak zmiana trasy przebiegu drogi



1. Ustawa z dnia 10 kwietnia 2003 r. o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie dróg publicznych (Dz.U. 2013 poz. 687.j.t.)

2. Rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 14 czerwca 2007 r. w sprawie dopuszczalnych poziomów hałasu w środowisku (DZ.U.2007 Nr 120, poz. 826 z późn. zm.)

Promesa koncesji na produkcję energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych

Przedsiębiorca, który zamierza prowadzić działalność gospodarczą związaną z produkcją energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych zobowiązany jest do uzyskania koncesji.

Uzyskanie koncesji niezbędne jest nie tylko w celu wprowadzenia wytworzonej energii elektrycznej do sieci, żądania jej zakupu przez przedsiębiorstwo energetyczne, ale również posiadanie jej jest niezbędnym elementem wnioskowania o wydanie świadectw pochodzenia z OZE.

Promesa w teorii

Pojęcie koncesji definiuje się jako publicznoprawne uprawnienie do prowadzenia określonej działalności gospodarczej. Wymóg uzyskania koncesji przewiduje zarówno ustawa o swobodzie działalności gospodarczej, w której zawarto listę numerus clausus (czyli listę o charakterze zamkniętym) rodzajów koncesjonowanej działalności gospodarczej, jak również prawo energetyczne. Wedle ogólnych reguł koncesjonowaniu podlega wytwarzanie, przetwarzanie, magazynowanie, przesyłanie, dystrybucja i obrót paliwami i energią. Przedsiębiorca mający zamiar podjąć działalność wymagającą uzyskania koncesji jest uprawniony do ubiegania się o przyrzeczenie jej wydania, czyli promesę. Doktryna określa promesę, jako swoistego rodzaju zobowiązanie organu administracyjnego do wydania pozytywnej decyzji, pod warunkiem spełnienia określonych przesłanek przez osobę ubiegającą się o jej wydanie.

Od strony materialno-prawnej promesa koncesji jest rodzajem decyzji administracyjnej wydawanej przez Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. Jej uzyskanie wiąże się ze spełnieniem przez przedsiębiorcę szeregu wymogów proceduralnych. Konieczne jest dołączenie do wniosku o udzielenie promesy koncesji dokumentów wskazujących, iż spełnione są (lub będą spełnione) warunki techniczne, organizacyjne oraz finansowe zapewniające prawidłowe wykonywanie działalności gospodarczej.

Czas trwania udzielonego przez organ publicznoprawny przyrzeczenia jest oznaczony, jednak nie może on trwać krócej niż 6 miesięcy od dnia wydania. Wobec braku oznaczenia terminu maksymalnego, można uznać, że promesa może być nadana nawet na kilka lat. Co istotne promesa koncesji nie uprawnia do prowadzenia działalności gospodarczej, czyli np. wnioskowania o wydanie świadectw pochodzenia, a jedynie stanowi jedną z form ułatwiającą dalszą realizację inwestycji. W okresie ważności promesy przedsiębiorca ma czas na poczynienie określonych działań inwestycyjnych czy finansowych. Zdobywa pewność uzyskania koncesji w momencie w którym gotów będzie podjąć planowaną działalność gospodarczą.

Przesłanki odmowy przyznania koncesji na podstawie promesy

Treść promesy określa warunki od których zależy uzyskanie koncesji. Oznacza to, iż na etapie składania wniosku o uzyskanie promesy przedsiębiorca powinien zadbać o to aby nie uległy zmianie istotne dane zawarte w treści promesy. Przykładem istotnych zmian stanu faktycznego jest modyfikacja przedmiotu prowadzonej działalności gospodarczej dotycząca jej rozmiaru lub rodzaju. Do nieistotnych zmian można zaliczyć zmianę adresu siedziby przedsiębiorcy. Drugą kategorią zmian mogących rzutować na odmowę udzielenia koncesji jest wystąpienie zmian stanu prawnego lub charakteru prawnego przedsiębiorcy, w efekcie których prawo udzielenia koncesji na warunkach określonych w promesie się zdezaktualizuje. Będą to wypadki niezwykle rzadkie, jednakże należy mieć na uwadze możliwość ich wystąpienia. Reasumując, zmiany skutkujące odmową udzielenia koncesji to te, które dotyczą kwestii stanowiących kryterium zasadności przyznania samej promesy. Pomimo przypadków, w których dochodzi do dezaktualizacji promesy koncesji, obiektywnie należy stwierdzić, że jest to dokument o charakterze trwałym, stwarzającym uzyskania przez przedsiębiorcę koncesji w terminie w niej określonym.

Posted in Bez kategorii

Prawo już dziś zezwala na uwolnienie rynku energii.

Jedna kompleksowa umowa to warunek, jaki Urząd Regulacji Energetyki stawia przed energetycznymi spółkami, by doszło do uwolnienia rynku. Spór nad kształtem tej umowy trwa już prawie dwa lata.

Prawo już dziś pozwala na zawieranie jednej umowy na sprzedaż i dostawę prądu – w rozmowie z Agencją informacyjną Newseria przekonuje mecenas Łukasz Jankowski. – Dyskusja na temat uwolnienia ceny w grupie G sprowadza się do mitycznego GUD-a kompleksowego, czyli Generalnej Umowy Dystrybucyjnej. Sytuacja jest kuriozalna, ponieważ prawo już dziś pozwala na takie rozwiązanie. Po pierwsze, przedsiębiorstwo obrotu może zawierać umowę kompleksową, której częścią jest umowa dystrybucyjna. Jest ona zawierana z przedsiębiorstwem dystrybucyjnym w imieniu i na rzecz odbiorcy końcowego. Wtedy odbiorca końcowy widziałby jedną fakturę, a rozliczenia odbywałyby się pomiędzy sprzedawcą a dystrybutorem niezależnie od odbiorcy końcowego, więc ten warunek byłby spełniony.

– Każda spółka zajmująca się dystrybucją energii elektrycznej ma obowiązek równoprawnie traktować podmioty, graczy na tym rynku. W przypadku przedsiębiorstw obrotu oznacza to, że zasady, które oferuje dany dystrybutor jednemu sprzedawcy energii elektrycznej, powinny się odnosić do wszystkich sprzedawców – zwraca uwagę ekspert.

Wyjaśnia, że oznacza to, że jeżeli choć jeden sprzedawca energii elektrycznej u danego dystrybutora ma prawo świadczenia usługi kompleksowej i rozlicza się z tego z dystrybutorem, to takie samo prawo powinien mieć każdy sprzedawca.

Posted in Bez kategorii

Mecenas Łukasz Jankowski gościem energetycznej debaty magazynu „Wprost”

Nowelizacja prawa energetycznego, czyli tzw. mały trójpak tak szeroko komentowany w środowisku ekspertów rynku to środek zastępczy, który ewentualnie pozwoli uniknąć unijnych kar, ale oddali również w czasie procedowanie przygotowywanego od lat pakietu ustaw energetycznych. Ten tzw. duży trójpak obejmuje zmiany w prawie enrgetycznym, ustawie prawo gazowe oraz ustawie o odnawialnych źródłach energii (OZE). Jeśli Polska nie dostosuje prawa do wymogów UE, ta może nam naliczyć kary 80-90 tys. euro dziennie – i to wstecznie od 2011 r.

Ten i inne problemy sektora elektroenergetycznego w debacie „Energetyka nie tylko od kuchni” organizowanej przez magazyn Wprost oraz PGNiG komentowali również: Grażyna Piotrowska-Oliwa – prezes PGNiG, Jacek Socha – wiceprezes PWC, Ireneusz Łazor – prezes Towarowej Giełdy Energii, Janusz Moroz – członek zarządu RWE Polska, prof. Krzysztof Żmijewski – sekretarz generalny społecznej rady ds. rozwoju gospodarki oraz Łukasz Kwiecień – wiceprezes TFI PZU.

Link do nagrania:
http://www.youtube.com/embed/nT1Wb2mlFXw

 

Problematyka finansowania planu zagospodarowania przestrzennego przez prywatnych inwestorów.

W procesie sporządzania prawnego due diligence projektów dotyczących odnawialnych źródeł energii w Polsce audytorzy coraz częściej napotykają na umowy w przedmiocie finansowania opracowania planu zagospodarowania przestrzennego przez prywatnych inwestorów.

Gminy zobowiązują się do zmiany planu w sposób umożliwiający umiejscowienie na danym terenie np. parku wiatrowego. Związane jest to bezpośrednio z koniecznością zmiany planu, o ile inwestycja wiatrowa dotyczy terenu nim objętego. Praktyka ta stawia pod znakiem zapytania legalność działań gmin, które przyjmują środki od inwestorów na przeprowadzenie prac planistycznych.

Zgodnie z ustawą o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym wyjątkiem umożliwiającym bezpośrednie finansowanie planu przez inwestorów są inwestycje celu publicznego. Dotyczy to tej części w jakiej koszty związane ze zmianą planu są bezpośrednią konsekwencją zamiaru realizacji tej inwestycji (vide. art. 21 ust. 2 pkt 4 wspomnianej ustawy). Wynika to z systemowej kwalifikacji regulacji ładu przestrzennego do zadań własnych gminy, które w myśl ustawy o finansach publicznych są zasilane z budżetów jednostek samorządu terytorialnego.

Darowizna z poleceniem

Rozwiązaniem powszechnie praktykowanym przez prywatnych inwestorów jest przekazanie środków finansowych pod tytułem darowizny z poleceniem. Jest to konstrukcja prawna nakładająca na obdarowanego (w tym przypadku gminę) obowiązek oznaczonego działania lub zaniechania. Gmina przyjmując więc darowiznę z poleceniem zobowiązuje się do określonego rozdysponowania pieniędzy. Wskazuje się jednak na niebezpieczeństwo ww. praktyki ze względu na brak możliwości wyegzekwowania jego wykonania w przypadku niedostosowania się przez obdarowanego do woli inwestora – darczyńcy. Przeważająca część doktryny i orzecznictwa wyklucza bowiem możliwość żądania zwrotu darowizny na podstawie przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu, jako świadczeniu nienależnym (jednakże odmienne stanowisko zajął Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 17.06.2009 r., sygn. akt IV CSK 48/09). W przypadku zawarcia przez inwestora umowy darowizny z gminą, warto odnieść się do ugruntowanego stanowiska sądów administracyjnych, że o ile kwestia finansowania zmiany planu zagospodarowania przestrzennego przez inwestora jest dyskusyjna, o tyle uchwała w sprawie jego uchwalenia nie może z tej przyczyny zostać uznana za nieważną. Warunkiem ważności uchwały jest bowiem zachowanie należytej procedury planistycznej. Pokrycie zaś kosztów zmiany planu przez inny podmiot (zewnętrzny) jest w takiej sytuacji integralną kwestią (wewnętrzną) gminy (patrz: Wyrok WSA w Gdańsku z dnia 28.10.2008 r., sygn. akt: II SA/GD 799/07; a także Wyrok WSA w Poznaniu z dnia 01.07.2011 r., II SA/Po 482/11).

Alternatywna ścieżka sfinansowania planu zagospodarowania przestrzennego

Powracając do możliwości finansowania planu zagospodarowania przestrzennego przez inwestora prywatnego można pokusić się o przyjęcie opisanej powyżej procedury w bezpieczniejszym zmodyfikowanym wariancie. Sądy administracyjne przesądziły że, o ile budowa samej elektrowni wiatrowej nie stanowi celu publicznego, o tyle infrastruktura techniczna w postaci kabla czy dróg dojazdowych może już nabyć taki status w rozumieniu ustawy o gospodarce nieruchomościami (vide. art. 6). Konsekwencją przyjęcia powyższego jest możliwość cząstkowego sfinansowania planu w odniesieniu do tych jego fragmentów, które związane są z realizacją inwestycji mieszczącej się w granicach ustawowej definicji celu publicznego. Ścieżka ta przewiduje brak konieczności podejmowania ryzyka przez deweloperów wiatrowych podniesienia zarzutu wadliwości finansowania zmiany planu oraz przez władze gminy, że ich działanie odbyło się na podstawie i w granicach prawa.

Posted in Bez kategorii

Wytwarzanie energii w mikroźródłach i jej sprzedaż nie będą działalnością gospodarczą. Wywiad z mec. Łukaszem Jankowskim.

Niektórzy mówią, że skutkiem uchwalenia ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE) będzie rewolucja w energetyce, która otworzy nowe możliwości małym firmom. Dlaczego?

Ministerstwo Gospodarki chce odejść od dotychczasowego, centralistycznego modelu wytwarzania i zasilania energią. Stawia natomiast na rozproszenie wytwarzania energii, co znajduje odzwierciedlenie w trzech projektach ustaw składających się na tzw. trójpak energetyczny – ustawy o odnawialnych źródłach energii, prawa energetycznego i prawa gazowego. Kompleksowe spojrzenie na ten temat wymaga jeszcze analizy dwóch innych projektów: przepisów wprowadzających ustawy prawo energetyczne, prawo gazowe i o OZE (w skrócie: ustawa wprowadzająca) oraz tzw. małego trójpaku energetycznego – jest nim projekt nowelizacji obowiązującej ustawy z 10 kwietnia 1997 r. – Prawo energetyczne (t.j. Dz.U. z 2012 r., poz. 1059). Skutkiem uchwalenia ustawy o OZE będzie uprzywilejowanie mikroinstalacji, czyli instalacji odnawialnego źródła energii o łącznej mocy elektrycznej do 40 kW (do 70 kW mocy cieplnej lub chłodniczej). Mówimy tu o sytuacji, w której każdy będzie mógł produkować energię elektryczną bez konieczności ubiegania się o koncesję (bez obowiązku uiszczania opłaty koncesyjnej), zawierania umów i ponoszenia opłat przyłączeniowych. Produkcja energii elektrycznej odbywać się będzie na podstawie uproszczonej procedury przyłączeniowej i zgłoszenia do danego operatora. Dodatkowo ustawa wprowadzająca zawiera przepisy nowelizujące ustawę z 7 lipca 1994 r. – Prawo budowlane (t.j. Dz.U. z 2010 r. nr 243, poz. 1623), dzięki którym będzie można uruchomić mikroinstalację energetyczną bez konieczności ubiegania się o pozwolenie na budowę.

Jakie znaczenie dla mikro przedsiębiorstw i małych firm będzie miała możliwość tworzenia mikroinstalacji o mocy do 40 kW?

Gdy już nasz dach lub ogródek zajmą ogniwa fotowoltaiczne, rozpoczniemy sprzedaż. O prawa popytu i podaży nie musimy się martwić, bo nasz towar kupi sprzedawca zobowiązany. Cena też nie będzie dla nas zaskoczeniem, albowiem sprzedawca ten dokona zakupu po stałej, niezmiennej cenie obowiązującej w dniu oddania do użytkowania instalacji OZE, określonej w rozporządzeniu wydanym przez ministra gospodarki. Dla większych źródeł cenę ustalono w projekcie ustawy wraz ze wskazaniem reguł corocznej waloryzacji. Większe źródła skorzystają też z systemu zielonych certyfikatów. Taki system wsparcia oznacza, że przedsięwzięcia z zakresu generacji rozproszonej będą obciążone względnie niskim ryzykiem gospodarczym.

Dynamiczny rozwój fotowoltaiki może mieć istotny wpływ dla sektora MŚP. Odnawialne źródła to też energia wiatru, energia aerotermalna, energia geotermalna, energia hydrotermalna, hydroenergia, energia z biomasy, z biogazu, z biogazu rolniczego, fal, prądów i pływów morskich. Przemysł wokół urządzeń energetyki rozproszonej, takich jak kolektory słoneczne, mikrowiatraki, pompy ciepła, ogniwa fotowoltaiczne, mikrobiogazownie to import tych urządzeń, ich produkcja, czy poszukiwanie i wdrażanie innowacji. Duży potencjał można przewidywać też w sektorze budowlanym, związanym z budową mikroźródeł i ich instalacji oraz w sektorze wytwarzania oraz handlu biomasą. Przewidywane zainteresowanie mikrogeneracją jest bardzo duże, wobec czego należy spodziewać się znacznego wzrostu wartości rynku usług i dostaw z nią związanych.

Projekt ustawy o OZE przewiduje obowiązek posiadania przez osoby dokonujące montażu mikroinstalacji, kwalifikacji potwierdzonych certyfikatem instalatora OZE, a wydanym przez akredytowanego organizatora szkoleń.

Co to w praktyce oznacza, że mikro wytwórca energii będzie jednocześnie mógł być jej dostawcą?

Rozmawiamy tu o sytuacji, w której osoba fizyczna jest zarazem odbiorcą, producentem energii na potrzeby własne oraz w celu sprzedaży nadwyżek do sieci. Taki wytwórca energii elektrycznej, ciepła lub chłodu z OZE w mikroinstalacji będzie mógł sprzedać nadwyżkę niewykorzystanej energii wprowadzając ją do sieci dystrybucyjnej. Ta sprzedaż nie będzie działalnością gospodarczą. Nadwyżkę w projekcie zdefiniowano jako ilość energii elektrycznej wytworzonej w mikroinstalacji, pomniejszoną o sumę energii elektrycznej wyprodukowanej w mikroinstalacji zużytej przez wytwórcę na własny użytek i energii elektrycznej pobranej przez wytwórcę z sieci dystrybucyjnej. To również jest szansa dla MŚP, zwłaszcza w zakresie fotowoltaiki, której popularność można zauważyć u naszych zachodnich sąsiadów. Projekt ustawy o OZE wyraźnie ją promuje i nie generuje ona takich kontrowersji społecznych, jak np. energetyka wiatrowa.

Ile w praktyce mały wytwórca energii będzie mógł zarobić na dostawach energii?

Wymaga to rozważenia wielu czynników i wyraźnego rozgraniczenia dwóch systemów wsparcia. Większe źródła wspiera system sprzedawcy zobowiązanego oraz system zielonych certyfikatów. Z kolei mniejsze źródła objęte są systemem taryf gwarantowanych. Dodatkowo istotne znaczenie ma oczywiście rodzaj OZE oraz koszt budowy instalacji. Pamiętajmy, że mówimy tu o OZE, co oznacza, że w większości przypadków musimy brać pod uwagę czynniki atmosferyczne.

W projekcie ustawy wprowadzającej, resort gospodarki przedstawił stawki dla poszczególnych instalacji. Przykładowo dla źródeł o zainstalowanej łącznej mocy elektrycznej do 10 kW, montowanych wyłącznie poza budynkami, wykorzystujących zjawisko fotowoltaiczne cena gwarantowana wynosi 1,15 zł za 1 kWh. Jeśli jesteśmy w stanie taniej wytworzyć energię uwzględniając koszt instalacji oraz okres 15 lat wsparcia, mamy bez wątpienia do czynienia z przedsięwzięciem opłacalnym. Nie powinno być zatem przeszkód w pozyskaniu zewnętrznego finansowania na jego realizację.

Projektodawca przedstawił nam szereg danych, na podstawie których możemy szacować opłacalność inwestycji w generację rozproszoną. W ustawie wprowadzającej określono ceny zakupu energii elektrycznej na lata 2013–2014 oraz współczynniki korekcyjne na lata 2013–2017. Niepewność w tym zakresie generuje jednak mało przejrzysty proces legislacyjny. Brak przepisów, ich kolejne wersje i nieznany termin wejścia w życie trójpaku energetycznego nie tworzą na razie przyjaznego środowiska do inwestowania.

Rozmawiał Krzysztof Polak

* Wywiad ukazał się w dodatku specjalnym Dziennika Gazety Prawnej 04.12.2012 r.

 

Nowelizacja prawa gazowego a liberalizacja rynku gazu

Regulacje prawne dotyczące rynku gazu ziemnego w Polsce znajdują się obecnie przede wszystkim w przepisach ustawy z 10 kwietnia 1997 r. – Prawo energetyczne (Dz. U. z 2006 r., Nr 89, poz. 625). Udział rywali monopolisty na rynku detalicznym wynosi około 4 proc., a tylko 0,2 proc. gazu sprzedawanego hurtowo dostarczyły inne firmy niż PGNiG. Na ten niewielki udział w rynku składa się głównie działalność pięciu graczy, choć w kolejce czekają następni. Sytuacja rynkowa daleka jest więc od konkurencyjności, rozumianej jako zdolność poszczególnych firm sektora gazowego do sprostania konkurencji.

Warto zaznaczyć, że mówimy o rynku wewnętrznym gazu ziemnego w ujęciu europejskim, podlegającym unormowaniom tzw. Trzeciego pakietu energetycznego, w skład którego wchodzi m. in. dyrektywa 2009/73/WE z dnia 13 lipca 2009 r. dotycząca wspólnych zasad rynku wewnętrznego gazu ziemnego i uchylająca dyrektywę 2003/55/WE.

Postępowanie w sprawie transpozycji postanowień wspomnianego Trzeciego pakietu energetycznego prowadzi Komisja Europejska, która złożyła w Trybunale Sprawiedliwości UE skargę o stwierdzenie uchybienia zobowiązaniom przez Polskę, wnioskując o karę pieniężną w wysokości 88 819,2 euro dziennie. Może to dawać nadzieję na dobre tempo prac nad projektem ustawy prawo gazowe.

W odniesieniu do rynku gazu ziemnego, KE rekomenduje pełną transpozycję postanowień Trzeciego pakietu energetycznego, kierując do sektora m.in. zalecenia dotyczące uruchomienia platformy handlu gazem oraz rynku spot, odejścia od regulacji cen, zwłaszcza na rynku hurtowym, wdrożenia rewersu fizycznego na gazociągu jamalskim, uproszczenia procedur dla nowych sprzedawców oraz, a może przede wszystkim, umożliwienia i ułatwienia odbiorcom zmiany sprzedawcy.

Obecnie rynek gazu ziemnego w Polsce jest rynkiem w pełni regulowanym, w którym ceny gazu ziemnego kształtowane są w drodze decyzji administracyjnej w ramach procesu zatwierdzania taryf. Cenę hurtową gazu zatwierdza Prezes URE na postawie kosztów jego pozyskania ze źródeł krajowych oraz z importu.

Bez zniesienia barier przy zmianie sprzedawcy i rozwoju mechanizmów konkurencji sytuacja nie ulegnie zmianie. Zaproponowane przez Ministerstwo Gospodarki w projekcie z dnia 9 października 2012 roku zmiany są ewolucyjnym krokiem w odpowiednim kierunku. Oznacza to, że rewolucji nie będzie.

Ustawa przewiduje np. obowiązek sprzedaży 70 proc. gazu ziemnego wprowadzonego do sieci poprzez giełdy towarowe lub rynki regulowane, co umożliwi zakup gazu przez wszystkie zainteresowane podmioty na niedyskryminacyjnych warunkach. Ten udział projektodawca podzielił na trzy transze – przez pierwsze pół roku od wejścia w życie ustawy, na giełdzie lub rynku regulowanym znajdzie się 30 proc. gazu, po kolejnym półroczu – 50 proc., a po roku – 70 proc. Pytanie zasadnicze brzmi – kto będzie ten gaz kupował i sprzedawał. W obecnej sytuacji gaz do sprzedaży wystawi ten sam podmiot, który kontroluje ok. 96 proc. rynku zbytu. Trudno więc odgadnąć, czy w ogóle dojdzie do tych niedyskryminacyjnych transakcji.

Zaproponowane przez resort gospodarki zmiany polegające na wzmocnieniu kryteriów niezależności operatorów systemów dystrybucyjnych oraz operatora systemu magazynowania, również w niewielkim stopniu przyczynią się do zmian na rynku gazu w Polsce. Właścicielem wspomnianych operatorów pozostanie bowiem monopolista, a ustawowe gwarancje niezależności nabiorą faktycznego znaczenia dopiero w warunkach realnej gry rynkowej.

Za najbardziej istotne należy uznać zaproponowane zmiany, o charakterze wydawałoby się marginalnym, takie jak skrócenie terminu na zmianę sprzedawcy do 3 tygodni, usankcjonowanie punktu wirtualnego, w którym może być dokonywany obrót gazem ziemnym, czy tzw. „zasada plecaka”, stanowiąca o tym, że przepustowości systemów podążają za odbiorcą w chwili zmiany sprzedawcy błękitnego paliwa. Są to bowiem narzędzia, które przynoszą bezpośredni efekt i ułatwiają realną konkurencję na rynku gazu.

 

Grozi nam ponad 1 mln euro za każdy tydzień opóźnienia we wdrożeniu dyrektyw unijnych. Łukasz Jankowski z Chałas i Wspólnicy komentuje kwestie kar dla Polski.

Mecenas Łukasz Jankowski o karach dla Polski

21 listopada br. Komisja Europejska złożyła do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu wniosek o nałożenie na Polskę kary w wysokości 88 819,2 euro dziennie za niewdrożenie dyrektyw unijnych. Trybunał może je nałożyć w ciągu kilku lub kilkunastu miesięcy.

Łukasz Jankowski, Szef Departamentu Energetycznego Kancelarii Prawnej Chałas i Wspólnicy w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria przedstawia możliwości legislacyjne jakie stwarzają Polsce szansę na uniknięcie tak wysokich kar.

Rzecz dotyczy dyrektyw dotyczących gazu i energii elektrycznej, które składają się na tzw. trzeci pakiet energetyczny. Wdrożenie pakietu ma na celu liberalizację europejskiego rynku i zwiększenie tym samym prawa konsumentów. Za każdy dzień zwłoki we wprowadzaniu unijnego prawa Polsce grozi łącznie ponad 170 tys. euro.

 – Sytuację może uratować poselski projekt nowelizacji Prawa energetycznego, tzw. mały trójpak energetyczny. Ma w szybki sposób implementować najważniejsze postanowienia trzeciego pakietu energetycznego, tak aby oddalić groźbę kary. Chodzi o zapisy mówiące o otwarciu rynku gazu i o obrocie hurtowym, czyli dotyczące giełdowego obliga gazowego, zwiększenia praw konsumenta, wsparcia odnawialnych źródeł energii – mówi Łukasz Jankowski. Czas, który pozostał do wydania orzeczenia przez unijny Trybunał, to szansa dla rządu na wdrożenie dyrektyw. Termin minął w marcu 2011 roku.

Komisja Europejska nie złożyła jeszcze wniosku do Trybunału, ale rozpoczęła również procedurę w wyniku której Polsce grożą kary za brak regulacji dotyczących odnawialnych źródeł energii (OZE). Termin na uchwalenie tych przepisów Polska miała do 5 grudnia 2010 roku. Przedstawiciele branży alarmują, że od miesięcy wstrzymują inwestycje w elektrownie, ponieważ nie wiedzą, jaki będzie nowy system wsparcia państwa dla energii ekologicznej i czy takie elektrownie będą rentowne. To oznacza, że produkcja energii z OZE, czyli wiatru, słońca, biomasy i wody może być znacznie niższa niż rząd zakładał.

– KE wszczęła procedurę – wezwała Polskę do usunięcia naruszeń, następnie przesłała uzasadnioną opinię i informację o zamiarze ukarania kraju członkowskiego. Ale w przypadku odnawialnych źródeł nie złożyła jeszcze skargi o stwierdzenie naruszenia – wyjaśnia Łukasz Jankowski.

Istnieje zatem szansa, że nowelizacja Prawa energetycznego oddaliłaby groźbę kary. Jakkolwiek jest grupa ekspertów obawia się, że wówczas rząd zarzuci prace nad całym trójpakiem energetycznym” (w jego skład wchodzi prawo gazowe, energetyczne, ustawa o odnawialnych źródłach energii i ustawa wprowadzająca te ustawy). Dzięki niemu mają zostać wprowadzone do polskiego prawa unijne dyrektywy. Ma też uregulować i uporządkować polski rynek energii, łącznie z wprowadzeniem nowego systemu wsparcia dla energetyki odnawialnej.

– Koncepcja, która powstała w Sejmie, sprowadza się do formalnego wdrożenia dyrektyw po to, żeby Komisja Europejska nie mogła się nas „czepiać”. Ale to, nad czym pracują posłowie, w żaden sposób nie przybliży nas do realizacji celów – uważa Grzegorz Wiśniewski, prezes Związku Pracodawców Forum Energetyki Odnawialnej.

Rząd zobowiązał się wobec UE, że do 2020 roku co najmniej 15 proc. całej produkowanej w Polsce energii ma pochodzić z OZE. Poza tym, zgodnie z rządowymi dokumentami (np. Krajowym planem działania w zakresie energii ze źródeł odnawialnych), Polska ma rozwijać odnawialne źródła energii.

Jednak plany wdrożenia od 1 stycznia 2013 roku całego pakietu ustaw energetycznych są nierealne.

– Polska wybrała specyficzną metodę implementacji. Ministerstwo Gospodarki przewidziało nowelizację przez tzw. trójpak energetyczny, który de facto składa się z czterech ustaw. Ten „duży trójpak” powinien zostać przyjęty jak najszybciej. Jednak po zakończeniu prac nad projektami ustaw – uważa Łukasz Jankowski. – To wymaga dużej ilości pracy, do samego projektu ustawy o OZE wpłynęło ponad 400 wniosków w ramach konsultacji społecznych.

W opinii eksperta uchwalanie nowelizacji Prawa energetycznego ma być rozwiązaniem przejściowym.

Trzeci pakiet energetyczny powstał, aby stworzyć jednolity europejski rynek energii elektrycznej i rynek gazu. Wdrożenie go ma ułatwić utrzymanie cen na możliwie najniższym poziomie oraz poprawić standard usług i bezpieczeństwo dostaw. Dzięki temu ma być zapewniona większa przejrzystość rynków detalicznych, zaś konsumenci lepiej chronieni.