Charytatywne SMS-y bez VAT tylko w abonamencie

Organizacje charytatywne od lat toczyły batalię o zwolnienie z podatku VAT SMS-ów wysyłanych na cele dobroczynne. Przekazywanie datków za pomocą SMS-ów jest bowiem jedną z powszechnie używanych form zbierania pieniędzy przez takie organizacje. Zawierają one umowy z operatorami, którzy udostępniają specjalny numer telefoniczny. Opłaty za SMS-y wysyłane na dany numer operator przekazuje następnie na rzecz organizacji. Do tej pory kwoty te były jednak pomniejszane o 22-procentowy podatek od towarów i usług, zawarty w cenie każdego SMS-a.

2 czerwca br. Minister Finansów wydał oczekiwane rozporządzenie wprowadzające zwolnienie z VAT dla usług telekomunikacyjnych polegających na wysyłaniu SMS-ów w związku z prowadzeniem akcji charytatywnych. Wchodzi ono w życie 4 sierpnia. Zgodnie z nim operator sieci komórkowej, który zawrze z organizacją pożytku publicznego stosowną pisemną umowę, dotyczącą przekazania należnej kwoty z SMS-ów wysyłanych na udostępniony numer, będzie zwolniony z obowiązku odprowadzenia VAT od takich wiadomości. Dzięki temu, cała wartość SMS-a powinna trafić na konto organizacji pożytku publicznego.

Warunkiem zwolnienia jest przekazanie przez operatora kwoty uzyskanej z SMS-ów na rzecz wspomnianych organizacji w ciągu 45 dni od końca miesiąca, w którym dostawca usługi otrzymał tę kwotę. Oznacza to, iż operator przekaże kwotę SMS-ów charytatywnych dopiero po opłaceniu przez użytkownika rachunku (faktury) za usługi telekomunikacyjne.

Niestety, zgodnie z przepisami rozporządzenia, zwolnienie z VAT dotyczy tylko SMS-ów wysłanych z telefonów abonamentowych. Od wiadomości wysyłanych z telefonów na kartę (pre-paidów) VAT nadal trafi do budżetu państwa, zamiast do stosownych organizacji.

Ministerstwo Finansów tłumaczy to brakiem możliwości przyporządkowania zwolnienia z VAT z uwagi na specyficzny moment powstania obowiązku podatkowego w stosunku do usług telekomunikacyjnych o charakterze przedpłaconym. W przypadku pre-paidów bowiem, inaczej niż przy abonamencie, podatek VAT jest naliczony już w momencie zakupu doładowania, a następnie odprowadzany przez sprzedawcę karty do budżetu.

Teoretycznie rzeczywiście trudno przewidzieć z góry, pod jakie numery nabywca karty będzie wysyłał SMS-y. Z drugiej strony, wydaje się, że operator powinien bez trudu zidentyfikować numery, na które zostały wysłane wiadomości, w tym również numery udostępnione organizacjom charytatywnym. Skoro operatorzy będą od sierpnia zobowiązani prowadzić dokumentację charytatywnych SMS-ów wysyłanych z telefonów abonamentowych, wydaje się, iż nie powinno stanowić zbytniego obciążenia rozszerzenie takiej dokumentacji o wykaz SMS-ów wysłanych z kart pre-paid. Wtedy, po przedstawieniu Ministerstwu stosownego wykazu przez operatora, kwotę VAT pobraną uprzednio od sprzedanych kart doładowujących, Ministerstwo przekazałoby na rachunek odpowiednich organizacji.

Nie jest jasne, dlaczego Ministerstwo Finansów nie zdecydowało się na wypracowanie jakiegoś sposobu odprowadzania VAT z dobroczynnych SMS-ów z kart pre-paid. Być może obawia się, iż skarb państwa poniósłby stratę w sytuacji, gdy nabywca doładowania odliczyłby całą kwotę VAT naliczoną przy nabyciu doładowania, anastępnie, wysyłając charytatywne SMS-y „zwolnił” niejako tą usługę z VAT. Skarb państwa mógłby ponieść stratę w postaci obowiązku przekazania kwoty VAT wynikającej z różnicy pobranego podatku przy sprzedaży kart oraz kwoty którą ma przekazać na rzecz odpowiednich organizacji w obliczu odliczenia tej kwoty przez przedsiębiorców. Z drugiej strony należy zauważyć, iż liczba przedsiębiorców rzeczywiście odliczających VAT z pre-paidów jest raczej marginalna. Powszechną praktyką wydaje się być posiadanie przez przedsiębiorców telefonów komórkowych na abonament.

W grę mogą wchodzić również argumenty natury fiskalnej. Według szacunków, wejście w życie rozporządzenia spowoduje ujemne skutki dla budżetu państwa w wysokości ok. 10-12 mln zł rocznie. Zwolnienie SMS-ów z pre-paidów zapewne jeszcze zwiększyłoby powyższą kwotę.

Właściciel będzie mógł zaskarżyć przepadek samochodu

Trzy pytania do Tadeusza Turskiego, radcy prawnego z Chałas i Wspólnicy Kancelaria Prawna

 

W jaki sposób orzekano przepadek pojazdów usuwanych z drogi przed 2008 r.?
Zaraz po zatrzymaniu pojazdu do właściciela była wysyłana informacja o tym, że powinien go odebrać w ciągu 6 miesięcy, gdyż w przeciwnym razie jego prawo własności przejdzie na rzecz Skarbu Państwa. Po upływie tego okresu i nieodebraniu pojazdu z parkingu, zarządca parkingu przesyłał dokumentację do urzędu skarbowego w celu wszczęcia dalszej procedury. Urząd skarbowy zwracał się wówczas do właściwej komendy policji o kopie pism informujących właściciela o trybie postępowania, a po ich otrzymaniu naczelnik urzędu skarbowego wydawał orzeczenie o przejęciu pojazdu. Przepisy ustawy regulujące te zasady zostały uznane za niekonstytucyjne w zakresie, w jakim dopuszczały odebranie prawa własności pojazdu bez prawomocnego wyroku sądowego.

Dlaczego Trybunał Konstytucyjny zakwestionował procedurę, w której o przepadku decydował urząd skarbowy?
Trybunał, stwierdzając niekonstytucyjność art. 130a ust. 10 prawa o ruchu drogowym, powołał się na sformułowaną w art. 46 Konstytucji zasadę, iż przepadek rzeczy może nastąpić tylko w przypadkach określonych w ustawie i tylko na podstawie prawomocnego orzeczenia sądu (wyrok z dnia 3 czerwca 2008 r. (sygn. akt P 4/06). Uznał on, że mechanizm prawny oparty na w/w przepisie prawa o ruchu drogowym, przewidujący, że o pozbawieniu danej osoby prawa własności samochodu decydował naczelnik urzędu skarbowego, tj. organ administracji publicznej, sprzeciwiał się konstytucyjnej zasadzie wyłącznej kompetencji sądów do orzekania w przedmiocie wszelkiego rodzaju przepadków rzeczy.

W jaki sposób zmiana zasad przejmowania samochodów wpłynie na sytuacje ich właścicieli? Nowelizacja wprowadzana ustawą z dnia 11 czerwca 2010 r. przewiduje, iż o przepadku pojazdów na rzecz powiatu orzekać ma sąd powszechny w nieprocesowym trybie postępowania. Choć sąd, co do zasady, ma rozstrzygać o przepadku bez udziału stron (na posiedzeniu niejawnym), to w porównaniu z poprzednią regulacją istotne jest, iż orzeczenie sądu pierwszej instancji podlegać będzie kontroli apelacyjnej. Otworzy to więc możliwość dwukrotnego sądowego i merytorycznego zbadania zasadności przepadku pojazdu.

Posted in Bez kategorii

Inwestycje na rynkach wschodnich

Rozmowa z mec. Jarosławem Chałasem, Partnerem Zarządzającym Chałas i Wspólnicy Kancelaria Prawna

 

Jak pan ocenia zdolność polskich firm do zdobywania rynków położonych na wschód od naszego kraju? Jarosław Chałas, partner zarządzający Chałas i Wspólnicy Kancelaria Prawna: – Zdolność ta jest bardzo duża, co postrzegam też jako szansę na obudzenie się polskiego biznesu po to, by się tam znaleźć. Mamy oczywiście firmy, które od dawna już tam funkcjonują, np. Cersanit czy Barlinek. Wiele jednak polskich przedsiębiorstw przez ostatnie lata cały swój impet kierowało w stronę zachodnią, podczas gdy Zachód w tym samym czasie budował już sobie przyczółki właśnie w krajach Wschodu, poczynając od Rosji i Ukrainy, przez Kazachstan, a na Chinach kończąc, nie zapominając też o Turcji, która może nie jest tak bardzo na Wschodzie, ale jest ważnym z nim łącznikiem.

Czy polskie firmy mają strategie obecności na wschodnich rynkach?

– Są takie, które rzeczywiście je mają. Wiąże się to nie tylko z handlem, ale także z inwestycjami na tych rynkach. Nie sprawdza się już strategia obecności tam w roli pośrednika między Wschodem a Zachodem. Pierwsza fala polskich biznesmenów, którzy tam trafili, nastawiła się na takie właśnie pośredniczenie. Szybki biznes, bez inwestycji, małym kosztem. Ten czas już minął. Gorzej, że tacy właśnie przedsiębiorcy, nie tylko są dziś niezadowoleni, ale także robią złą opinię, że nie da się tam robić interesów. W wyobrażeniach ciągle jeszcze pokutuje model takiego taniego wejścia na wschodnie rynki. To już passe. Jeśli chce się robić poważne interesy, trzeba samemu być poważnym partnerem.

Jakie najpoważniejsze problemy prawne mają polskie firmy na Wschodzie?

– Najwięcej jest takich, które są generowane przez same firmy, Nasi przedsiębiorcy, którzy pomyślnie przeszli test lat 90., mają dziś dużą wiedzę biznesową i prawną. Często jednak niepotrzebnie wchodzą na cudze rynki z poczuciem swojej dużej wyższości. Czasem są to drobne złośliwości, a czasem większe nietakty, co buduje bariery, trudne później do przełamania. Nie można np. w muzułmańskim kraju rozpoczynać otwarcia fabryki od mszy świętej, bo okoliczna ludność będzie zbulwersowana.

Były takie przypadki?!

– Były. Widać w tym zupełnie niezrozumienie miejscowej kultury, zwyczajów, a one w tych kręgach są bardzo ważne. Druga kategoria problemów też leży po naszej stronie. Nasi przedsiębiorcy niekiedy padają ofiarami biznesowej kalki pojęciowej. Przedsiębiorca mówi, że zna świetnie zasady funkcjonowania spółki z ograniczoną odpowiedzialnością w Polsce. Te same nazwy nie znaczą tego samego. Prawo na wschodzie cywilizuje się. Ukraina wprowadziła np. nową ustawę o spółkach akcyjnych. W spółkach z ograniczoną odpowiedzialnością zmian jeszcze nie ma i wiele spraw jest zupełnie inaczej uregulowanych – począwszy od odpowiedzialności udziałowca, po możliwość wyłączenia prawa głosu nawet 90-procentowego właściciela w głosowaniu w jego sprawie. Zarząd nie jest tak ważny jak dyrektor. Jest wiele niuansów, które trzeba dobrze znać. Ich niezrozumienie powoduje, że problemy są potem gigantyczne. Na rynki te lepiej wchodzić z poczuciem, że się nie wie – i obserwować. Dopiero po analizie można śmielej wkraczać na wschodnie rynki.

W trakcie naszych spotkań prawnicy i finansiści zwracali przedsiębiorcom uwagę, że niezwykle ważne jest dobre przygotowanie umów. Czy nie jest to biznesowy elementarz?

– Niestety to prawda. Błędem jest niekorzystanie z pomocy miejscowych prawników, i nie chodzi mi tu bynajmniej o promowanie mojej kancelarii. Jest wiele zagranicznych firm prawniczych, które także mają tam swoje reprezentacje i też korzystają z pomocy miejscowych prawników. Znają przepisy, znają zwyczaje. A sytuacje są często u nas niespotykane. Nasz przedsiębiorca ma np. uznanie długu. W Polsce nic więcej już nie trzeba, sąd już niczego nie rozważa. Tyle, że uznanie to pochodzi z Rosji, a tamtejszy sad arbitrażowy w ogóle nie zwraca uwagi na uznanie długu. Takich sytuacji – od drobnych po poważniejsze, wynikające z niezrozumienia zapisów prawa – jest niestety dużo.

Dla nas rynki wschodnie jawią się często jako jednorodny, nieznany obszar. Czy są wśród nich jakieś lepsze miejsca do prowadzenia biznesu przez polskich przedsiębiorców?

– Trudno jednoznacznie zdefiniować, ale niewątpliwie są miejsca lepsze i gorsze. Każdy z tych krajów ma coś ciekawego do zaoferowania i ileś problemów, które się tam pojawiają. Bardzo dobrze, wbrew pozorom i wbrew atmosferze w prasie, robi się interesy na Białorusi. Trzeba mieć świadomość problemów, z jakimi przedsiębiorca zetknie się na Ukrainie, z wiecznie niezwracanym VAT-em. Liczyć się trzeba z oczekiwaniem – nazwijmy to wprost – łapówek. Ten obszar ma po prostu taką tradycję. Trzeba mieć twardy kręgosłup, ale przedsiębiorca jest za mały, aby samemu robić rewolucję.

A Kazachstan?

– Kazachstan jest bardzo ciekawym miejscem, szalenie uporządkowanym. Trzeba mieć świadomość, że sprawy w tamtejszych urzędach toczą się długo. Samo biznesowe podejście jest jednak, jak na całym świecie, normalne. Jak jest dobry kontrakt, dobre zabezpieczenia i zdrowy rozsądek, czyli wiadomo, z kim zawieramy umowę, to nie ma rozczarowań.

Chiny? Polscy przedsiębiorcy niewiele tam eksportują i nie inwestują.

– Polscy przedsiębiorcy raczej importują z Chin, z czym też mogą być problemy, np. z niedotrzymywaniem jakości czy norm wskazanych w umowie. W Chinach niezmiernie ważne są kontakty bezpośrednie. Jeśli ich nie ma, brakuje polecenia, to jest się obcym, na którym z punktu widzenia Chińczyka powinno się zarobić, i to dobrze.

Czy polscy przedsiębiorcy mogą liczyć na Wschodzie na pomoc polskich instytucji?

– Bolesny temat. Mamy bardzo, ale to bardzo dobre wspomnienia i doświadczenia we współpracy z radcami handlowymi. Są oni nastawieni na pomoc przedsiębiorcom. I na tym koniec. Reszta to już tylko różne, czasami leżące na wysokości chmur, deklaracje. Nawet umowy o współpracy podpisywane są niechlujnie. Wystarczy porównać porozumienia z Ukrainą, jakie mają podpisane Polska i Czechy. Polscy przedsiębiorcy mogą otwierać na Ukrainie przedstawicielstwa, o ile są albo osobami fizycznymi, albo prawnymi. Czechy wiedzą, że są też spółki osobowe i osobowo-kapitałowe, Polska nie wie. Błędy takie wywołują wiele niepotrzebnych perturbacji. A poza tym, w ślad za deklaracjami, nie idzie konkretne zaangażowanie rządu w sprawy polskiego kapitału. Jak się spojrzy na amerykańską ambasadę, to się widzi, jak każdy jej przedstawiciel walczy o interesy amerykańskiego kapitału. Gdy w przetargu uczestniczy francuski kapitał, to i premier Francji przyjedzie porozmawiać z odpowiednim ministrem. W Polsce trudno na to liczyć.

Czy brakuje jakiegoś instrumentarium prawnego, ważnego dla obecności polskich przedsiębiorców na wschodnich rynkach?

– Brakuje przede wszystkim jakiegokolwiek spójnego planu zaangażowania się Polski na tych rynkach. Miotamy się od Wschodu do Zachodu i nie tylko. Prezydent deklarował współpracę z jedną stroną, a premier z drugą, co w praktyce oznaczało, że żadnej współpracy nie będzie. I nie było.

Czy są dziś szanse na poprawę atmosfery współpracy z Rosją?

– Moim zdaniem tak. Jeśli Polska nie będzie potrafiła tego wykorzystać to zaprzepaścimy dużą szansę na stworzenie normalnych relacji współpracy. Z punktu widzenia przedsiębiorcy ideologia wojenna czy rozliczeniowa bardzo przeszkadza. Jedna nieostrożna wypowiedź polityka może spowodować, że tusze świńskie nie przejadą przez granicę – a za dwa dni nie mają w ogóle po co przejeżdżać, bo są zepsute. Popatrzmy, jak to robią Niemcy, którzy historycznie też mają problematyczne stosunki ze Wschodem, a jakoś tam funkcjonują. Trzeba patrzeć w przód, szukać synergii i nie pouczać silniejszych od nas. I trzeba wielu konkretnych decyzji, poczynając od uporządkowania tego, co się dzieje w konsulatach na Wschodzie, zaczynając od Lwowa, bo to jest zła wizytówka Polski.

Co jest największym zagrożeniem, jeśli chodzi o naszą obecność na Wschodzie?

– Niejasne przepisy prawa i trochę jeszcze socjalistyczne sposoby podejmowanie decyzji w krajach położonych od nas na wschód. A jeśli chodzi o polską stronę, to jeżeli nasze władze nie są w stanie budować ciepłych relacji ze Wschodem – polscy przedsiębiorcy oczekują tylko jednego – nie przeszkadzania. Ale generalnie odczuwa się dziś o wiele lepszą atmosferę wobec nas zarówno na Ukrainie, jak i Rosji, Białorusi czy Kazachstanie. Dobry moment, by wygrać ten czas.

Posted in Bez kategorii

Jak ustalić wartość celną produktów wwożonych do Federacji Rosyjskiej?

Ustalenie wartości celnej jest jedną z najtrudniejszych kwestii przy wwozie towarów do Federacji Rosyjskiej dla każdego uczestnika handlu zagranicznego.

Jak wiadomo, wartość celna jest podstawą do naliczania opłat celnych. Właśnie dlatego prawidłowe jej ustalenie odgrywa kluczową rolę w odprawie celnej towarów przy ich wwozie. W rosyjskim prawie w większości przypadków obowiązek ustalenia wartości celnej ciąży na zgłaszającym towary, tj. na rosyjskim przedsiębiorący, który zawarł umowę na dostawę towarów do Federacji Rosyjskiej. Problemy, które powstają przy ustaleniu wartości celnej w praktyce mają wpływ zarówno na importera towarów, jak również na eksportera. Przy nieprawidłowo ustalonej wartości celnej powstaje cały szereg utrudnień, takich jak obowiązek przedstawienia dodatkowych dokumentów, wyjaśnień dla urzędu celnego oraz wniesienie przez rosyjską stronę dodatkowych opłat celnych. Takie okoliczności nie sprzyjają pomyślnemu prowadzeniu biznesu przez obie strony kontraktu. Biorąc to pod uwagę, każdy uczestnik handlu zagranicznego powinien zapoznać się z praktyką stosowania rosyjskiego prawa celnego z zakresu ustalenia wartości celnej towarów.

Najczęściej stosowaną metodą ustalenia wartości celnej jest metoda wartości ceny kontraktu, która polega na przyjmowaniu ceny ustalonej w kontrakcie za podstawę dla wartości celnej, pod warunkiem dodania do takiej ceny określonych kosztów. W praktyce przy sprawdzaniu wartości celnej urząd celny zawsze szczegółowo bada warunki kontraktu, weryfikuje wiarygodność zgłoszonej informacji oraz możliwość zastosowania wybranej metody ustalenia wartości celnej towarów.

Oceniając prawidłowość ustalenia wartości celnej, urząd celny bierze za podstawę następujące informacje:

  • dokumenty oraz informację przedstawiona przez zgłaszającego;
  • informację cenową, którą posiada urząd celny w stosunku do większości rodzajów towarów, importowanych do Rosji;
  • ogólnodostępną informację o poziomie cen na światowym rynku na poszczególne produkty, towary i surowce, znajdującą się w katalogach, specjalnych wydaniach, na oficjalnych stronach internetowych;
  • informacje otrzymane od osób, które dokonują przerobienia wwożonych towarów na terytorium FR, posiadających dane o jego właściwościach oraz reputacji na rynku;
  • informacje przedstawione przez Izby Handlowo-Przemysłowe, do których urząd celny albo przedsiębiorca mogą się zwrócić z zapytaniem o przedstawienie danych o poziomie cen rynkowych na konkretny towar.

Jeżeli urząd celny dojdzie do wniosku, że informacji oraz dokumentów dla ustalenia wartości celnej brakuje, ma prawo zapytać o dodatkowe dokumenty. Wśród takich dokumentów należy wymienić: price listy producenta wwożonego towaru, dokumenty księgowe, umowy na realizacje towaru oraz wyliczenie jego ceny na rynku wewnętrznym FR, eksportową deklarację celną kraju wywozu oraz należycie poświadczone jej tłumaczenie na język rosyjski, informację o procedurze udzielenia zniżek, bonusów dla kupującego, informację o znakach towarowych, patentach na towar itp.

Po zakończeniu analizy ogromnej ilości dokumentów, urząd celny powinien podjąć decyzję o zaakceptowaniu lub nieprzyjęciu zgłoszonej wartości celnej oraz metody jej ustalenia albo zaproponować inną metodę. Przy tym, warto wiedzieć, że zastosowanie każdej kolejnej metody ustalenia wartości celnej jest mniej korzystnym dla przedsiębiorcy, ponieważ oddala wartość celną od rzeczywistej wartości przedmiotowego towaru. W przypadku, kiedy jednak zgłaszający i urząd celny nie dojdą do porozumienia, albo urząd celny stwierdzi, że dokumenty przedstawione przez zgłaszającego nie są wiarygodne albo nie są wystarczające, urząd samodzielnie ustali wartość celną, tj. skoryguję ją. Po wprowadzeniu korekty, w przypadku potrzeby naliczania dodatkowych opłat celnych, zgłaszającemu zostanie skierowane wezwanie do zapłaty – jeżeli odprawa już została zakończona, albo powstanie potrzeba wniesienia zabezpieczenia opłat celnych – w przypadku, kiedy odprawa jeszcze nie została zakończona. Zapłata dodatkowo naliczonych opłat celnych powinna być dokonana w ciągu 10 dni od dnia otrzymania wezwania do zapłaty.

Oczywiście, jeżeli przedsiębiorca ma podstawy uważać, że prawidłowo oraz rzetelnie ustalił wartość celną, może zaskarżyć czynności urzędu celnego z zakresu korekty wartości celnej do nadrzędnego organu celnego albo do sądu. Przy tym warto zwrócić uwagę, że zaskarżenie czynności urzędu celnego do sądu jest rozwiązaniem bardziej skutecznym, chociaż może zająć to około 1 roku oraz wymaga pewnych wydatków na prawników. Najlepiej zaś, aby przedsiębiorcy, w celu uniknięcia znacznych ekonomicznych i czasowych strat oraz problemów prawnych, zawczasu przemyśleli sposób ustalenia wartości celnej wwożonego towaru.

Posted in Bez kategorii

Jak rozpocząć biznes w Rosji?

Dzisiaj w Rosji konkurencja w każdej branży jest ogromna. Firmy z całego świata pragną znaleźć dla siebie miejsce na tym potężnym rynku. Przedsiębiorcy rozpoczynający swoją działalność na terenie Federacji Rosyjskiej zadają sobie podstawowe pytanie: jaką formę prawną wybrać, aby była ergonomiczna i dawała bezpieczeństwo finansowe. Często decydują się na utworzenie przedstawicielstwa na terenie Federacji Rosyjskiej. Tymczasem formuła „przedstawicielstwa” pod względem prawnym różni się nieco od jej odpowiednika utworzonego przez przepisy rodzime.

Przedstawicielstwo nie jest formą godną rekomendacji, jeżeli biznesowy plan rozwoju na rynku rosyjskim przewiduje sprzedaż lub produkcję określonych produktów. Przedstawicielstwo nie może bowiem prowadzić działalności gospodarczej, reprezentuje wyłącznie interesy osoby prawnej (spółki polskiej) na terenie Federacji Rosyjskiej. Najczęściej pełni ono funkcję reprezentacyjną, nie ma też osobowości prawnej. W większości przypadków wykorzystywane jest w celach promocyjnych i szeroko rozumianej reklamy. Czasami duże podmioty gospodarcze działające na rynku rosyjskim dzielą swoją działalność na dwie części: handlowo-produkcyjną, którą zajmuje się spółka w kraju i promocyjną, zastrzeżoną dla przedstawicielstwa. Schemat działania przedstawicielstwa sprawdza się na początku działalności na rynku rosyjskim, ponieważ zarejestrowany przez nas podmiot gospodarczy w Rosji nie będzie natychmiast osiągał zysków, a marketing i reklamę należy rozwijać od początku, co udaje się skutecznie robić właśnie za pomocą przedstawicielstwa. Jeśli inwestor nie zdecydował się na otwarcie spółki w Rosji, a mimo to chce zbadać ten rynek i pozyskać kontakty biznesowe, to rejestracja przedstawicielstwa firmy jest korzystnym krokiem. Jest to również wygodna forma rozwoju naszej firmy, gdyż dla pięciu pracowników przedstawicielstwa w Rosji (cudzoziemców) nie jest wymagane pozwolenie na pracę, co bardzo ułatwia prowadzenie tak niewielkiej jednostki. W celu akredytacji przedstawicielstwa podmiotu zagranicznego na terenie Federacji Rosyjskiej niezbędne jest uzyskanie zezwolenia. Organem rejestrującym przedstawicielstwa i odpowiadającym za ich kontrolę jest Państwowa Izba Rejestracyjna przy Ministerstwie Sprawiedliwości Federacji Rosyjskiej. Zezwolenia wydawane są na okres od roku do lat trzech. Czas niezbędny na otrzymanie zezwolenia i wpisanie podmiotu do państwowego rejestru to około 40 dni roboczych, a w trybie przyspieszonym – okres oczekiwania ulega skróceniu o 10 dni. Wszystkie dokumenty winny być przygotowane w trzech egzemplarzach, poświadczone notarialnie (jeśli nie są oryginałami) i przetłumaczone przez tłumacza przysięgłego. Warto też pamiętać, że wszelkie koszty, które ponosi przedstawicielstwo w ramach swojej działalności na terytorium Rosji są kosztami uzyskania przychodu dla spółki-matki w Polsce. Podkreślenia wymaga fakt, że kontrakty z przedsiębiorcą rosyjskim muszą być zawarte w formie pisemnej. Niezachowanie formy pisemnej powoduje nieważność takiej umowy. Należy pamiętać, że wszelkie handlowe ustalenia z kontrahentem rosyjskim należy sporządzać na piśmie, szczegółowo określając terminy dostawy i wymogi jakościowe dotyczące towarów. Jeśli stroną umowy jest rosyjska osoba prawna, to transakcja powinna uzyskać tzw. „paszport”, który sporządza bank obsługujący ją dewizowo. W przypadku umowy sprzedaży, elementami przedmiotowo istotnymi, których nieuzgodnienie spowoduje uznanie umowy za niezawarta są: nazwa towaru i jego ilość. Kodeks Cywilny Federacji Rosyjskiej pozwala uznać za ważną umowę, nawet jeżeli cena nie została uzgodniona. W tym przypadku zastosowanie znajdzie średnia cena rynkowa. Ustalenie średniej ceny rynkowej może się okazać wariantem niekorzystnym, gdyż cena rynkowa często bywa znacznie niższa na rynku Federacji Rosyjskiej lub w ogóle nie będzie towarów cenowo porównywalnych (co w praktyce zdarza się w przypadku dzieł sztuki, czy towarów chronionych prawem własności intelektualnej). Z kolei brak określenia ceny spowoduje trudności w urzędzie celnym, gdyż nie sposób będzie ustalić wartość celną towaru. Ponadto do zakończenia odprawy celnej jest wymagana zgoda naczelnika urzędu celnego, a niektóre odprawy (np. clenie samochodów sprowadzonych zza granicy) odbywa się w specjalnie do tego wyznaczonych punktach.
Warto podkreślić, iż w skutecznym handlu za wschodnią granicą Polski pomaga umiejętność sprawdzenia partnera biznesowego. Oprócz sprawdzenia stanu finansowego spółki i jej reputacji na rynku, bezpośrednio przed podpisaniem kontraktu powinno się sprawdzić rzetelność osoby podpisującej z nami umowę, szczególnie jej umocowanie do reprezentacji spółki. Dla uzyskania informacji o osobach uprawnionych do reprezentacji można zażądać aktualnego odpisu z Jedynego Państwowego Rejestru Osób Prawnych Federacji Rosyjskiej – tzw. EGRUL, stanowiącego odpowiednik polskiego Krajowego Rejestru Sądowego. Odpis z ERGUL powinien być wydany w ciągu 5 dni od złożenia wniosku. W sądzie gospodarczym wystarczy wskazać nazwę firmy, aby dowiedzieć się, czy przeciwko konkretnej spółce jest prowadzone postępowanie układowe czy upadłościowe.