Mała rewolucja w świecie znaków towarowych

W kwietniu bieżącego roku ogłoszono zmianę w podejściu do rozróżniania (podobieństwa i identyczności) znaków towarowych w różnych odmianach kolorystycznych. Nowe podejście w większości przypadków odwraca „do góry nogami” dotychczasowe postrzeganie odmian/rodzin znaków towarowych, częstokroć obejmujących wiele układów kolorystycznych.

Do tej pory w praktyce przyjęło się rejestrować znak towarowy obejmujący kolory czarny, biały oraz odcienie szarości, nawet w przypadku gdy przedsiębiorca posługiwał się znakami towarowymi w innych wariantach kolorystycznych. Taka praktyka wykształciła się głównie z powodu chęci obniżenia kosztów ochrony. Zgodnie z nową polityką czarno-białe znaki towarowe nie będą już uważane za identyczne ze znakami towarowymi w innym wariancie kolorystycznym. Oznacza to, że w celu uzyskania pełniejszej ochrony dla swoich znaków towarowych, które z różnych względów obejmować mogą różne wersje kolorystyczne (np. dla różnych linii produktów) przedsiębiorcy będą musieli zdecydować się na rejestrację wszystkich wersji rzeczywiście używanych znaków towarowych. Co więcej, przedsiębiorcy posiadający już zarejestrowane znaki towarowe powinni ponownie zastanowić się czy własność intelektualna w ich przedsiębiorstwie jest odpowiednio chroniona.

Co więcej, problematyczna staje się kwestia dotychczasowych znaków towarowych. Nie jest jasne, które z przytoczonych podejść będzie miało w tym przypadku zastosowanie, co może mieć daleko idące konsekwencje. W skrajnym przepadku będzie mogło dochodzić do sytuacji, w których czarno-białe znaki towarowe będą mogły być anulowane ze względu na brak używania, gdy przedsiębiorca faktycznie korzystał jedynie z kolorowych wariantów takiego znaku towarowego.

Nie wszystkie kraje musiały implementować te zmiany, a te które to uczyniły mogły podjąć decyzję co do sposobu takiej implementacji. Polska uczyniła to 15 lipca 2014 r. w zakresie ich zastosowania do zgłoszeń do rejestracji znaków towarowych po 15 lipca 2014 r. oraz postępowań dotyczących znaków towarowych rozpoczętych po tej dacie. Zostało zatem przyjęte rozwiązanie zapewniające zarówno dostosowanie się do nowych rozwiązań, jak i nie zaburzanie procedur rozpoczętych wcześniej.

Posted in Bez kategorii

Dane osobowe przetwarzane przez Kościoły

Nadal żywo komentowane są wyroki NSA oraz potencjalne działania kontrolne GIODO dotyczące wypełniania wymogów prawa do prywatności i tzw. autonomii informacyjnej (prawa decydowania i kontrolowania, kto i jakie dane zbiera i co z nimi robi) w Kościołach. Obecnie w toku jest np.  ponad 80 skarg do GIODO apostatów, którzy zarzucają, że Kościół mimo uznania wystąpienia nadal przetwarza ich dane. GIODO jak dotąd odmawiał interwencji, powołując się na ustawę o ochronie danych osobowych, która nie dawała mu de facto prawa kontrolowania prawidłowości zbierania i przechowywania danych osobowych przez policję i służby specjalne oraz Kościoły i związki wyznaniowe.  Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził  z jednej strony, że GIODO nie ma prawa kontrolować przetwarzania przez Kościoły danych wiernych, ale z drugiej strony ma obowiązek kontrolować dane osób nienależących do Kościoła, co wykracza poza autonomię Kościołów. Ani Konkordat – regulujący stosunki państwa z Kościołem katolickim, ani ustawa o gwarancjach sumienia i wyznania nie wyłączają spod kontroli państwa relacji Kościołów z takimi osobami.

Przykładowo w odniesieniu do danych osobowych przetwarzanych przez Kościół katolicki całościowe ujęcie regulacyjne obejmuje nie tylko kanony prawa kanonicznego i postanowienia Konkordatu między Stolicą Apostolską a Rzeczpospolitą Polską ale również inne istniejące dokumenty  Kościoła katolickiego  w tym m.in.  zalecenia Papieskiej Rady Tekstów Prawnych z 2006 r.  Instrukcja Konferencji Episkopatu Polski z 2008 r. czy Instrukcja „Ochrona danych osobowych w działalności Kościoła katolickiego w Polsce” przygotowana przez sekretariat Konferencji Episkopatu Polski i Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Ważną rolę pełnią dokumenty obejmujące funkcjonujące rozwiązania m.in. pozwalające uwzględniać reguły dotyczące wiernych ustalane przez biskupów w poszczególnych diecezjach, określające wewnętrzne zasady postępowania z danymi w tym sensytywnymi  oraz warunki ich ochrony i przechowywania, wykonywania kopii bezpieczeństwa danych na wypadek utraty oryginału, zabezpieczeniach przed włamaniami z sieci czy wirusami itd.

Na część z tych kwestii wskazują kanony prawa kanonicznego, które co prawda dotyczą diecezji i kurii ale mogą być odpowiednio stosowane w parafiach. Przykładowo zgodnie z 486 kanonem § 2 „W każdej kurii, w bezpiecznym miejscu, należy urządzić archiwum diecezjalne lub depozyt dokumentów, w którym winny być przechowywane dokumenty i pisma dotyczące spraw diecezjalnych – odpowiednio uporządkowane i pilnie strzeżone pod zamknięciem”.  Prawo kanoniczne wskazuje również na  konieczność sporządzenia „katalogu dokumentów znajdujących się w archiwum, z dołączeniem krótkiego opisu każdej z pozycji”. O dostępie mówi także m.in.  kanon 487 §1i2 nakazując „ zamknięcie archiwum na klucz, który posiadać może tylko biskup i kanclerz, bez obecności których nie wolno odwiedzać archiwum, a osoby bezpośrednio zainteresowane danym dokumentem mogą osobiście lub przez pełnomocnika otrzymać odpis lub kopię tego dokumentu”.

Dla zoptymalizowania ochrony danych osobowych do wykorzystania są nadal liczne rozwiązania powstałe na bazie wymagań ustawowych oraz orzecznictwa.

Nowe regulacje unijne wymuszające większą dbałość przedsiębiorców o dane osobowe

Obecnie każdy kraj UE ma swoje przepisy w zakresie ochrony danych osobowych, ale wkrótce może się to zmienić. Obowiązująca dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (dyrektywa 95/46/WE z dnia 24 października 1995 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w zakresie przetwarzania danych osobowych i swobodnego przepływu tych danych)  w pewnym zakresie wymusza podobieństwo ochrony w krajach UE. Mimo to istnieją duże różnice w regulacjach prawnych poszczególnych państw.

Jednak, dzięki planowanemu rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie ochrony osób fizycznych w zakresie przetwarzania danych osobowych, nastąpiłoby ujednolicenie prawa w zakresie ochrony danych w ramach UE i swobodnego przepływu tych danych.

Już teraz zwraca się uwagę, że standardy ochrony danych osobowych w UE są najwyższe na świecie, a rozporządzenie ma to jeszcze wzmocnić. Identyczne zasady we wszystkich krajach członkowskich pozwoliłyby na wyeliminowanie niepewności co do zasad ochrony danych osobowych w innych krajach UE. Uniknięto by również ryzyka i wątpliwości związanych z transferem danych osobowych do tych krajów.

Praktyka działalności gospodarczej pokazuje, iż coraz więcej firm, także z branży ciepłowniczej, może przechowywać albo powierzać przetwarzanie danych osobowych podmiotom znajdującym się w innych krajach, w tym w krajach UE. Ujednolicenie standardów ochrony danych osobowych w ramach UE zacieśni współpracę pomiędzy firmami z tych krajów,  w tym w kluczowych obszarach nowych technologii, tworzenia innowacji oraz rozwiązań przewidujących optymalizację kosztów i bezpieczeństwo przechowywania danych.

Zasadniczym celem planowanej regulacji jest zwiększenie ochrony danych, uproszczenie środowiska regulacyjnego, obniżenie kosztów i zmniejszenie obciążeń administracyjnych. Dodatkowo chodzi o poprawę skuteczności ochrony danych, która jest obecnie utrudniona przez zróżnicowane ustawodawstwo państw członkowskich UE.

Istotne są zasady przepływu danych nie tylko pomiędzy poszczególnymi krajami UE, ale także pomiędzy tymi krajami a krajami trzecimi. Pilnego uregulowania wymagają takie zagadnienia jak prawo dostępu do danych, prawo usunięcia danych (tzw. „prawo do bycia zapomnianym”) czy wprowadzenie zrozumiałych i standardowych zasad wyrażania zgody oraz zgłaszania naruszenia ochrony danych. Współpraca i wzajemna pomoc organów ds. ochrony danych osobowych UE, doprowadzi do nasilenia kontroli zasad i standardów przetwarzania danych przez przedsiębiorców w tym w branży ciepłowniczej. Obecnie ma to miejsce na niewielką skalę i w praktyce wiele firm zapomina o potrzebie kompleksowego uregulowania tych zagadnień w zgodzie z obowiązującymi przepisami.

Przedsiębiorstwa często korzystają ze standardowych rozwiązań, które nie są dostosowane ani do specyfiki branży ani konkretnych uwarunkowań danego zakładu. Przewidziane obecnie sankcje karne mogą natomiast dotknąć w szczególności osoby zajmujące kluczowe i najwyższe stanowiska w tych przedsiębiorstwach, które często nie mają żadnego kontaktu z przetwarzaniem danych w ich firmach, nie istnieją też zwykle samodzielne stanowiska odpowiedzialne za ochronę i przetwarzanie danych. Nowe wspólne przepisy UE oznaczają też eliminację luk i braków, które obecnie pozwalają czasem firmom uchylić się od odpowiedzialności.

Nowe przepisy unijne uproszczą porządek prawny na terenie UE, w tym sensie, że zastąpią regulacje krajowe wspólnotowymi, ale w poszczególnych przedsiębiorstwach doprowadzą do konieczności tworzenia dokumentacji i rozwiązań znacznie bardziej szczegółowych i bezpieczniejszych niż obecnie. Jednolite standardy kontroli doprowadzą natomiast do tego, że zasady te będą bezwzględnie egzekwowane.

Zapewnienie odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa danych osobowych będzie w praktyce wymagało prowadzenia nie tylko dokumentacji wprost wymaganej przez przepisy. Niezbędne może okazać się również tworzenie rozwiązań dostosowanych indywidualnie do struktury organizacyjnej i funkcjonalnej danego podmiotu gospodarczego.

Projekt rozporządzenia jest pełny zwrotów nieostrych, niejasnych i w dużym stopniu ocennych. Będą one wyjaśniane dopiero przez praktykę orzeczniczą poszczególnych krajów UE. Zwłaszcza zatem w pierwszym okresie obowiązywania nowych przepisów, będzie istniało duże ryzyko prawne dla przedsiębiorców przetwarzających dane osobowe, co dotyczy faktycznie każdego przedsiębiorcy.

W projekcie rozporządzenia jest także mowa o konieczności tworzenia procedur i mechanizmów ułatwiających podmiotowi danych wykonywanie przysługujących mu praw, między innymi umożliwienie składania wniosków drogą elektroniczną i żądania uzyskania odpowiedzi na wniosek w określonym terminie, jak również do uzasadnienia odmowy udzielenia odpowiedzi. Zakres zbieranych danych osobowych powinien uwzględniać minimalną ilość informacji niezbędną do realizacji celu ich przetwarzanie – tego wymogu często nie respektują często polskie przedsiębiorstwa. Przewiduje się, iż sama zgoda osoby nie powinna stanowić ważnej podstawy prawnej przetwarzania danych osobowych w sytuacji wyraźnego braku równowagi między podmiotem danych, a administratorem, co ma miejsce np. w odniesieniu do pracowników. Zrzeszenia lub inne organy reprezentujące różne kategorie administratorów mają być zachęcane do sporządzenia kodeksów postępowania. Ma to ułatwiać skuteczne stosowanie rozporządzenia i uwzględniać szczególny charakter przetwarzania prowadzonego w niektórych sektorach. Taki kodeks bez wątpienia mógłby ustanawiać ogólne standardy ochrony w sektorze ciepłowniczym. Musiałby być jednak zawsze uzupełniany o regulacje szczegółowe poszczególnych przedsiębiorstw.

Chociaż nie wiadomo dzisiaj, jaki będzie ostateczny kształt rozporządzenia oraz kiedy wejdzie ono w życie, to wydaje się niemal pewne, że prędzej czy później takie rozwiązanie zostanie przyjęte na terenie całej UE. Wymusi to na przedsiębiorcach podniesienie standardów ochrony danych osobowych oraz szczegółową weryfikację i kompleksową regulację procedur wewnętrznych. W obszarach nieobjętych rozporządzeniem UE nadal będą obowiązywać przepisy krajowe, a panująca w tym zakresie dwoistość porządku prawnego – krajowego i UE, może powodować liczne problemy prawne i różnice interpretacyjne. Dodatkowo, zwiększonemu przepływowi danych ma towarzyszyć większe bezpieczeństwo, a to zawsze oznacza konieczność uszczegółowienia istniejących już procedur i wprowadzenia dodatkowych.

PODSUMOWANIE

  1. Celami planowanej regulacji są:
    • Zwiększenie ochrony danych osobowych
    • Uproszczenie regulacji
    • Obniżenie kosztów ponoszonych przez przedsiębiorców
    • Zmniejszenie obciążeń administracyjnych
  2. Nowa regulacja doprowadzi do nasilenia kontroli zasad i standardów przetwarzania danych przez przedsiębiorców.
  3. Rozwiązania dotyczące ochrony danych osobowych powinny być dostosowane do specyfiki przedsiębiorstwa.
  4. Obecnie, odpowiedzialność karna  w związku z nieprawidłową ochroną danych osobowych obciąża zwykle osoby zajmujące kluczowe, najwyższe stanowiska.
  5. Podmioty administrujące danymi osobowymi będą zachęcane do sporządzania kodeksów postępowania uwzględniających szczególny charakter danego sektora.
  6. Rozporządzenie wymusi na przedsiębiorcach podniesienie standardów ochrony danych osobowych oraz szczegółową weryfikację i kompleksową regulację procedur wewnętrznych.

Wykorzystywania nowoczesnych technologii do kontroli pracowników w miejscu pracy w kontekście ich prawa do prywatności i ochrony danych osobowych.

Wykorzystywanie nowoczesnych technologii przez pracodawców do kontroli pracowników w miejscu pracy staje się coraz bardziej powszechne. Zjawisko to rodzi jednak praktyczne trudności związane przede wszystkim z kwestiami ochrony danych osobowych pracownika i realizacją jego prawa do prywatności w trakcie wykonywania pracy, uwypuklając tym samym konieczność dokładnego określenia granic ingerencji pracodawcy w omawianym zakresie.

Brak w polskim prawie pracy wyraźnego zapisu regulującego kwestie kontroli pracodawcy nad pracownikami oraz zakres ochrony pracowników przed ich kontrolowaniem w miejscu pracy powoduje, że pracodawcy coraz częściej naruszają prawo pracownika do ochrony prywatności oraz żądają od niego ujawnienia szerszego zakresu informacji dotyczących jego osoby, niż zezwalają na to przepisy prawa, powołując się na różne tego przyczyny, m.in. względy bezpieczeństwa.

Zakres danych

Tymczasem zauważyć należy, że zgodnie z treścią obowiązującego od dnia 1.01.2004 r. artykułu 221 ustawy z dnia 26 czerwca 1974 r. – Kodeks pracy (Dz. U. 1998, Nr 21, poz.94 z późn. zm.)1 pracodawca ma prawo żądać od osoby ubiegającej się o zatrudnienie podania danych osobowych obejmujących:

  • imię (imiona) i nazwisko,
  • imiona rodziców,
  • datę urodzenia,
  • miejsce zamieszkania (adres do korespondencji),
  • wykształcenie, przebieg dotychczasowego zatrudnienia.

Po nawiązaniu stosunku pracy mocą § 2 omawianego przepisu pracodawca upoważniony jest do żądania od pracownika szerszego zakresu danych osobowych, niż wskazane powyżej. Poza w/w danymi osobowymi pracodawca ma bowiem prawo żądać od pracownika podania także:

  • imion i nazwisk oraz dat urodzenia dzieci pracownika, jeżeli podanie takich danych jest konieczne ze względu na korzystanie przez pracownika ze szczególnych uprawnień przewidzianych w prawie pracy,
  • numeru PESEL pracownika nadanego przez Rządowe Centrum Informatyczne Powszechnego Elektronicznego Systemu Ewidencji Ludności (RCI PESEL).

Stosownie zaś do treści § 4 art. 221 k.p. pracodawca może żądać podania innych danych osobowych niż określone w § 1 i 2, jeżeli obowiązek ich podania wynika z odrębnych przepisów (np. z ustawy o służbie cywilnej, ustawy o Policji). Przykładowo można wskazać art. 6 ust. 1 pkt 10 ustawy z dnia 24.05.2000 r. o Krajowym Rejestrze Karnym (Dz. U. Nr 50, poz. 580 z późn. zm.), na podstawie którego pracodawcy przysługuje prawo do uzyskania informacji o osobach, których dane osobowe zostały zgromadzone w Rejestrze w zakresie niezbędnym do zatrudnienia pracownika, co do którego z przepisów ustawy wynika wymóg niekaralności, korzystania z pełni praw publicznych, a także ustalenia uprawnienia do zajmowania określonego stanowiska, wykonywania określonego zawodu lub prowadzenia określonej działalności gospodarczej.

Zauważyć należy, że art. 221 k.p. stanowi realizację wymogu określonego w art. 51 ust. 1 Konstytucji, zgodnie z którym nikt nie może być zobowiązany bez upoważnienia ustawowego do ujawnienia informacji dotyczących jego osoby.

Ponadto, zgodnie z § 1rozporządzenia MPiPS z 28.05.1996 r. w sprawie zakresu prowadzenia przez pracodawcę dokumentacji w sprawach związanych ze stosunkiem pracy oraz akt osobowych pracownika (Dz. U Nr 62, poz. 286 z późn. zm.) pracodawca może żądać od osoby ubiegającej się o zatrudnienie złożenia następujących dokumentów:

  • wypełnionego kwestionariusza osobowego dla osoby ubiegającej się o zatrudnienie,
  • świadectw pracy z poprzednich miejsc pracy lub innych dokumentów potwierdzających okresy zatrudnienia, obejmujących okresy pracy przypadające w roku kalendarzowym, w którym pracownik ubiega się o zatrudnienie,
  • dokumentów potwierdzających kwalifikacje zawodowe, wymagane do wykonywania oferowanej pracy,
  • świadectwa ukończenia gimnazjum – w przypadku osoby ubiegającej się o zatrudnienie w celu przygotowania zawodowego,
  • orzeczenia lekarskiego stwierdzającego brak przeciwwskazań do pracy na określonym stanowisku,
  • innych dokumentów, jeżeli obowiązek ich przedłożenia wynika z odrębnych przepisów.

Osoba ubiegająca się o zatrudnienie może dodatkowo przedłożyć dokumenty potwierdzające jej umiejętności i osiągnięcia zawodowe, świadectwa pracy z poprzednich miejsc pracy lub inne dokumenty potwierdzające okresy zatrudnienia, obejmujące okresy pracy przypadające w innym roku kalendarzowym niż rok, w którym pracownik ubiega się o zatrudnienie oraz dokumenty stanowiące podstawę do korzystania ze szczególnych uprawnień w zakresie stosunku pracy.

Pracodawca nie może zatem żądać od pracownika innych informacji niż wymienione w art. 221 lub w przepisach szczególnych. Tym samym pracownik nie ma obowiązku podawania innych danych osobowych. Dodać należy, że w zakresie nieuregulowanym w treści art. 221 § 1-4 k.p. do danych osobowych, o których mowa w tych przepisach, stosuje się – zgodnie z § 5 – przepisy o ochronie danych osobowych.

Stosownie do art. 26 ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (Dz. U. 2002, Nr 101, poz. 926 z późn. zm.) pracodawca, jako administrator danych (tj. podmiot decydujący o celach i środkach przetwarzania danych), przetwarzając dane osobowe, powinien dołożyć szczególnej staranności w celu ochrony interesów osób, których dane dotyczą, a w szczególności jest obowiązany zapewnić, aby dane te były przetwarzane zgodnie z prawem. Wspomniany przepis wymaga też, aby gromadzone dane były adekwatne w stosunku do celu, w jakim są przetwarzane. W swoich działaniach pracodawca jest więc związany zasadą adekwatności, z której wprost wynika zakaz gromadzenia danych osobowych w zakresie szerszym niż ten, jaki jest niezbędny do osiągnięcia celu przetwarzania danych.

W praktyce jednak coraz częściej zdarza się, że pracodawcy żądają od pracowników / osób ubiegających się o zatrudnienie podania informacji wykraczających poza zakres określony w art. 221 k.p, przeprowadzając np. testy psychologiczne czy też używając wariografów. Zauważyć należy, że żądanie od osoby ubiegającej się o zatrudnienie bądź od pracownika innych danych niż wskazane w art. 221 k.p. może zostać zakwalifikowane jako naruszenie godności i dóbr osobistych pracownika, chronionych m.in. na podstawie art. 111 k.p. czy art. 23 i 24 kodeksu cywilnego.

Kwestia ochrony przez pracownika jego prawa do prywatności

Specyfika stosunku pracodawca-pracownik powoduje, że z jednej strony pracodawca obowiązany jest szanować dobra osobiste pracownika, w tym zwłaszcza jego prawo do prywatności, a z drugiej strony uprawniony jest też do egzekwowania swoich interesów i potrzeb, które uzasadniać mogą konieczność kontrolowania sposobu wykonywania pracy przez pracownika. Dochodzi zatem do swoistego konfliktu interesów: pracodawca chciałby posiadać jak najszersze uprawnienia kontrolne, celem weryfikacji sposobu wykorzystywania czasu pracy przez pracowników i tym samym wyeliminowania lub ograniczenia prywatnej działalności pracownika w miejscu pracy, pracownik zaś – chciałby możliwie najpełniej korzystać w miejscu pracy ze swego prawa do prywatności czy ochrony korespondencji.

Elektroniczne systemy rejestracji czasu pracy, identyfikatory rejestrujące każde wejście i wyjście pracownika do/z biura, monitoring poczty elektronicznej, czy też całej aktywności internetowej pracowników, programy służące do podglądania ekranów monitorów (tzw. oko szefa), rejestracja rozmów telefonicznych, nadzór przy pomocy kamer przemysłowych czy też wykorzystywanie danych biometrycznych pracowników (linii papilarnych, obrazu tęczówki oka czy kodu DNA) w celu kontroli czasu pracy, to tylko niektóre rozwiązania techniczne stosowane coraz częściej przez pracodawców, usprawiedliwiane przez nich przede wszystkim koniecznością organizowania pracy w sposób zapewniający pełne wykorzystanie czasu pracy, jak również osiąganie przez pracowników wysokiej wydajności i należytej jakości pracy (obowiązek ten nakłada na pracodawców art. 94 pkt 2 kodeksu pracy).

Zauważyć jednak należy, że zbierane za pomocą najnowszych zdobyczy techniki informacje zawierające dane osobowe nie zawsze są adekwatne do celu, jaki pracodawca zamierza osiągnąć. Stosowanie wobec osób ubiegających się o zatrudnienie bądź wobec pracowników nowoczesnych technik jest co do zasady zabronione. Pracodawcy często jednak wskazują, że pracownik zgodził się na zastosowanie określonej formy kontroli, i tym samym zebrane dane wykraczające poza zakres ustanowiony w art. 221 k.p. są przetwarzane na podstawie art. 23 ust. 1 pkt 1 ustawy o ochronie danych osobowych, tj. na podstawie zgody osoby, której dane dotyczą. Zgodnie bowiem z wspomnianym przepisem przetwarzanie danych jest dopuszczalne wtedy, gdy osoba, której dane dotyczą, wyrazi na to zgodę, chyba że chodzi o usunięcie dotyczących jej danych.

Przetwarzanie danych jest też możliwe, gdy:

  • jest to niezbędne dla zrealizowania uprawnienia lub spełnienia obowiązku wynikającego z przepisu prawa,
  • jest to konieczne do realizacji umowy, gdy osoba, której dane dotyczą, jest jej stroną lub gdy jest to niezbędne do podjęcia działań przed zawarciem umowy na żądanie osoby, której dane dotyczą,
  • jest niezbędne do wykonania określonych prawem zadań realizowanych dla dobra publicznego,
  • jest to niezbędne dla wypełnienia prawnie usprawiedliwionych celów realizowanych przez administratorów danych albo odbiorców danych, a przetwarzanie nie narusza praw i wolności osoby, której dane dotyczą.

Pokreślić należy, że każda z tych przesłanek ma charakter niezależny, autonomiczny. Usprawiedliwione wydaje się więc stanowisko, że w pewnych sytuacjach przesłanką legalizującą możliwość np. monitorowania pracowników będzie „usprawiedliwiony cel pracodawcy”. Pracodawca będzie musiał wtedy jednak wykazać, że uzyskiwanie i gromadzenie informacji o pracownikach, wykraczających poza zakres wskazany w art. 221 k.p. jest niezbędne w celu wyeliminowania kradzieży, ograniczenia prywatnych rozmów telefonicznych prowadzonych przez pracowników z aparatów służbowych itp., a zastosowana metoda pozyskiwania informacji jest adekwatna w stosunku do celu.

Zgoda pracownika na przetwarzanie jego danych osobowych innych niż wskazane w treści art. 221 k.p. nie zawsze stanowić może przesłankę uprawniającą pracodawcę do przetwarzania tychże danych. Jak zauważa Generalny Inspektor Danych Osobowych, „złożenie przez pracownika oświadczenia, którego treścią jest wyrażenie zgody na rejestrację czasu pracy za pomocą czytnika palców, nie stanowi przesłania legalizującego przetwarzanie danych osobowych pracowników.”2 Tym samym, w opinii GIODO, jakiekolwiek przetwarzanie danych osobowych pracowników w zakresie przetworzonego do postaci zapisu cyfrowego obrazu linii papilarnych odbywa się bez podstawy prawnej3GIODO stoi na stanowisku, że gromadzenie przez pracodawcę odcisków linii papilarnych, obrazu tęczówki czy kodu DNA pracowników w celu kontroli czasu pracy jest zabronione. Są to bowiem informacje nieadekwatne do celu, jaki pracodawca zamierza osiągnąć przy ich wykorzystaniu. Według GIODO czas pracy można bowiem kontrolować za pomocą innych środków, mniej ingerujących w czyjąś prywatność4. GIODO przyznaje jednak, że niektórzy pracodawcy, jak np. banki, kancelarie tajne (tj. instytucje, które muszą szczególnie dbać o bezpieczeństwo posiadanych informacji) mogą wprowadzić w miejscu pracy czytniki linii papilarnych, struktury dłoni, tęczówki oka itp. i wystąpić do pracowników o przekazanie im swoich danych biometrycznych5.

Zgodnie z orzecznictwem Naczelnego Sądu Administracyjnego także stosowanie poligrafu (tzw. wykrywacza kłamstw), mimo zgody pracownika, godzi w jego dobra osobiste. W wyroku z dnia 13.02.2003 r. (sygn. II SA 1620/01, Monitor Prawniczy 2003/8/339) NSA stwierdził, że „skutki badań poligraficznych, mimo że dobrowolnych, naruszają prawa i wolności badanych. Wyrażenie zgody na badania przy pomocy wykrywacza kłamstw, prowadzone przez pracodawcę, stawia pod znakiem zapytania swobodę tej decyzji.”

Kontrolowanie pracowników za pomocą monitoringu (kontrola poczty elektronicznej programy służące do podglądania ekranów monitorów (tzw. oko szefa), rejestracja rozmów telefonicznych, nadzór przy pomocy kamer przemysłowych) należy obecnie do najczęściej wykorzystywanych metod nadzoru pracy pracowników. W literaturze6 wyróżnia się:

  • monitoring systematyczny, polegający na monitorowaniu przez pracodawcę wszystkich pracowników lub poszczególne ich grupy, zespoły, także poprzez użycie środków prowadzących do kontrolowania wszystkich wysyłanych wiadomości e-mail;
  • monitoring sporadyczny, incydentalny, stosowany w sytuacji, gdy wykorzystanie monitoringu jest uzasadnione szczególnymi okolicznościami, np. zainstalowanie kamery w związku z podejrzeniem dokonywania kradzieży przez pracowników itp.

Regulacja dopuszczalnych form monitoringu w krajach członkowskich UE zawarta jest głównie w układach zbiorowych pracy (tak np. w Belgii, Danii, Austrii). W żadnym z tych krajów nie jest jednak dopuszczalny monitoring systematyczny, wyjątkowo też dopuszczalnej jest monitorowanie ukryte. Taki sposób kontroli pracowników jest bowiem możliwy do zastosowania wyłącznie w sytuacji, gdy służy realizacji celu niemożliwego do osiągnięcia przy zastosowaniu innych metod. O objęciu monitoringiem pracownicy muszą być uprzednio poinformowani.

W Polsce wciąż brak jest bezpośrednich regulacji tego zagadnienia, stąd konieczne staje się odniesienie do oficjalnego stanowiska GIODO w tym zakresie oraz weryfikacja istniejącego orzecznictwa.

Według GIODO „pracodawca powinien poinformować pracownika o tym, że zamierza nadzorować jego służbową pocztę, a następnie podzielić korespondencję na prywatną, do której nie ma prawa wglądu, i służbową, którą może kontrolować. Musi jednak tak wyważyć stopień nadzoru, aby nie naruszać dóbr osobistych pracownika”7.

Monitorowanie rozmów pracowniczych prowadzonych z telefonu służbowego dopuszcza też Sąd Najwyższy. W wyroku z dnia 15 maja 1997 r. (sygn. I PKN 93/97; LEX 31727) SN stwierdził bowiem, że „korzystanie przez pracownika z telefonu służbowego w celu udziału w grach towarzyskich, narażające pracodawcę na znaczną szkodę może być zakwalifikowane jako ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych (art. 52 § 1 pkt 1 k.p.).”

Kwestia monitoringu w stosunkach pracy jest ściśle powiązana nie tylko z problematyka ochrony prawa pracownika do prywatności, ale także wiąże się bezpośrednio z zagadnieniami ochrony danych osobowych. Większość krajów UE wprowadziła do krajowych porządków prawnych postanowienia dyrektywy 95/46/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 24.10.1995 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w zakresie przetwarzania danych osobowych oraz swobodnego przepływu tychże danych.

Zauważyć należy, iż w raporcie powołanej na mocy art. 29 wspomnianej dyrektywy grupy roboczej w kwestii dotyczącej monitoringu w miejscu pracy podkreślano, że należy ściśle określić dopuszczalny zakres prywatnego użytkowania przez pracownika sprzętu należącego do pracodawcy oraz cel i sposób monitorowania pracowników, zakres wykorzystywania zebranych w ten sposób danych osobowych pracownika oraz obowiązek uprzedniego poinformowania go o możliwości wykorzystania monitoringu w miejscu pracy.

Podsumowanie

Brak w polskim prawie kompleksowej regulacji dotyczącej metod kontroli aktywności pracowników w miejscu pracy powoduje, że coraz częściej dochodzi do naruszenia przez pracodawcę prawa pracownika do prywatności oraz prawa do ochrony danych osobowych. Wyjątkowo skąpe orzecznictwo sądów polskich w tym zakresie sprawia, że w praktyce wiele kwestii związanych z wykorzystywaniem różnych technicznych metod do kontrolowania działań pracownika w czasie pracy jest niejasnych.

Szeroko pojęte monitorowanie pracownika powinno być dopuszczone, ale na dokładnie sprecyzowanych zasadach, opracowanych w celu zminimalizowania wszelkich zagrożeń, jakie tego typu metody kontroli mogłyby stwarzać dla praw pracowników, w tym zwłaszcza prawa do prywatności. Zasady te mogłyby zostać uregulowane np. w odrębnym dziale kodeksu pracy odnoszącym się do kwestii niestandardowych form kontroli pracownika. Wśród najistotniejszych warunków legalizacji monitoringu pracowników powinno znaleźć się przede wszystkim uregulowanie czasu oraz zakresu przetrzymywania danych osobowych uzyskanych w wyniku takiej kontroli oraz konieczność uprzedniego poinformowania pracowników o celach, funkcjach i działaniu programów nadzorujących ich pracę.



1. Artykuł został dodany do kodeksu pracy na mocy § 1 pkt  ustawy z dnia 14 listopada 2003 r. o zmianie ustawy – Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych innych ustaw(Dz. U. Nr 213, poz. 2081). Obowiązuje od 1 stycznia 2004 r.

2. Decyzja GIODO z dn. 22.02.2008 r. nr DIS/DEC-134/4605/08 dot. DIS-K-421/146/07

3. Na podst. decyzji GIODO z dn. 24.04.2008 nr DIS/DEC-254/10616/08 dot. DIS-K-421/146/07

4. Na podst. Htp://bip.giodo.gov.pl/348/id_art/2056/j/pl/

5. Łukasz Guza, „Pozyskiwanie danych biometrycznych pracowników jest niezgodne z prawem”, Gazeta Prawna, 20.10.2008

6. Dominika DÖRE-Nowak, Monitoring w miejscu pracy a prawo do prywatności, PiZS, 9/004, str. 8

7. Łukasz Guza, Pozyskiwanie danych biometrycznych pracowników…., op.cit.

Posted in Bez kategorii

Czy adresy IP to dane osobowe?

Zgodnie z obowiązującym prawem dane osobowe to wszelkie informacje dotyczące zidentyfikowanej lub możliwej do zidentyfikowania osoby fizycznej. Nie budzi wątpliwości, że do danych osobowych należą imię, nazwisko, data urodzenia czy numer PESEL. Reguluje to ustawa o ochronie danych osobowych. Rzecz jednak dotyczyć może również adresów IP. Z tego założenia wychodzi Komisja Europejska, która w swoich zamiarach ma ujednolicenie prawa w tym zakresie.

Adres IP (ang. Internet Protocol) jest to wyrażone numerycznie oznaczenie nadawane interfejsowi sieciowemu, grupie interfejsów lub nawet całej sieci komputerowej w celu identyfikacji w ramach komunikacji sieciowej. Na pierwszy rzut oka zatem nie wydaje się być związany z określoną osobą fizyczną. Wbrew popularnemu przekonaniu adres IP nie musi nawet identyfikować w sieci konkretnego komputera. Może być wspólny dla wielu urządzeń, a nawet zmieniać się przy każdym łączeniu z Internetem.

Zainteresowanie prawników numerami IP bierze się głównie stąd, że często stanowią one główny ślad pozostawiony w Internecie przez anonimowych użytkowników, np. prezentujących wypowiedzi naruszające dobra osobiste innych osób. W takich sytuacjach podjęcie działań prawnych w celu ochrony dóbr osobistych wymaga identyfikacji autora obraźliwych wypowiedzi i tu pojawia się pytanie o możliwość kwalifikacji numerów IP jako danych osobowych, co ma znaczenie po pierwsze dla przypisania pewnej aktywności w Internecie konkretnej osobie, a po drugie dla uzyskania informacji pozwalających na jednoznaczne zidentyfikowanie tej osoby.

Zgodnie ze zdroworozsądkowym poglądem podzielanym w orzecznictwie sądów adres IP może być zaliczony do danych osobowych, ale pod warunkiem że jest na dłuższy okres czasu lub na stałe przypisany do konkretnego urządzenia, a urządzenie to przypisane jest konkretnemu użytkownikowi – tyko w tym zakresie jest bowiem informacją umożliwiającą identyfikację konkretnej osoby fizycznej (tak przykładowo wyrok NSA z 19 maja 2011 r., I OSK 1079/10). Taka kwalifikacja oznacza, że adresy IP i związane z nimi informacje pozwalające na identyfikację użytkowników Internetu mogą być przetwarzane przez odpowiednie podmioty (np. dostawców usług internetowych) tylko z zachowaniem wymogów określonych w przepisach o ochronie danych osobowych, w tym nie mogą być dowolnie udostępniane osobom trzecim. Dane te mogą być pozyskane przez organy ścigania na potrzeby postępowania karnego. Natomiast osoby fizyczne lub prawne zamierzające bronić swych praw w postępowaniu cywilnym często spotykają się z odmową udostępnienia danych. Orzecznictwo sądów administracyjnych w tym zakresie nie jest jednolite i czasami sądy uznają, że sam zamiar wytoczenia powództwa w postępowaniu cywilnym nie jest usprawiedliwionym celem udostępnienia danych osobowych, w tym adresów IP. Niejednolita praktyka pokazuje, że potrzebne są jednoznaczne rozwiązania prawne zapewniające należytą równowagę pomiędzy koniecznością ochrony danych osobowych a prawem do sądu osób pokrzywdzonych działaniami w Internecie.

Zwolnienie z opłaty reprograficznej – bezpodstawnie płacimy ZAIKS-owi za każdą czystą płytę.

Od każdej płyty CD, Blue-Ray, pendrive’a, nagrywarki w komputerze, skanera, papieru do drukarki, odtwarzacza MP3, bez względu na ich przeznaczenie ZAiKS pobiera opłatę w wysokości 1-3 proc. wartości produktu tytułem rekompensaty za możliwe naruszenie praw autorskich. Tymczasem zgodnie z ustawą prawo autorskie i Wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) pobieranie opłat następujące bez względu na przeznaczenie ww. urządzeń jest bezprawne. Łatwo policzyć jakie zyski omijają producentów i importerów.

Przepisy prawa autorskiego stanowią, iż importerzy oraz producenci urządzeń kopiujących i czystych nośników służących do utrwalania utworów wprowadzający swoje produkty na krajowy rynek obowiązani są do uiszczania opłat w wysokości nieprzekraczającej 3 proc. kwoty należnej z tytułu ich sprzedaży. Dotyczy to wyłącznie nośników i urządzeń służących do utrwalania utworów w zakresie prywatnym.

Należne opłaty pobierają organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi (OZZ), w tym np. ZAiKS. Przedsiębiorcy zobowiązani są przekazywać z własnej inicjatywy informacje dotyczące wszystkich ww. urządzeń i nośników, a także we własnym zakresie obliczyć podstawę należnej opłaty. OZZ monitorują polski rynek urządzeń i nośników służących również do utrwalania utworów, m.in. na podstawie rejestru GIOŚ. Z rejestrów wynika choćby, jakie urządzenia przedsiębiorca wprowadza na rynek. Jeśli wprowadza laptopy z pamięcią wewnętrzną, telewizor z dyskiem twardym, skaner, papier formatu A4, dysk przenośny, radio z odtwarzaczem płyt czy odtwarzacz MP3 dla OZZ oznacza, że od każdego takiego urządzenia należy się opłata. Jeżeli OZZ mają wątpliwości, czy dany podmiot spełnia swój obowiązek, przesyłają popularne wezwanie „318”. Wezwanie to jest pismem informacyjnym, nie stricte wezwaniem do zapłaty. Przytoczone są w nim natomiast podstawy prawne, terminy i sankcje grożące za niedopełnienie obowiązków sugerujące, że adresat uchybił przepisom.

Sąd Najwyższy orzekł, że na importerach i producentach urządzeń umożliwiających kopiowanie utworu ciąży obowiązek udzielenia OZZ informacji oraz udostępniania dokumentów. W jednym z postępowań przeciwko przedsiębiorcy o sygn. akt I ACa 99/09 Sąd Apelacyjny we Wrocławiu zgłosił pytanie prawne co do zgodności z Konstytucją art. 105 ust 2 u.p.a. (przewidujący, iż OZZ może domagać się udzielenia informacji oraz udostępnienia dokumentów niezbędnych do określenia wysokości dochodzonych przez nią opłat). Trybunał Konstytucyjny uznał, iż przepis jest zgodny z Konstytucją. W innym postępowaniu Sąd Okręgowy we Wrocławiu wyrokiem z dnia 6 listopada 2008 r., sygn. akt I C 425/08, zobowiązał przedsiębiorcę do udzielenia szczegółowych informacji o ilości sprowadzonych i sprzedanych urządzeń reprograficznych w okresie od 1 czerwca 1998 r. do 15 maja 2008 r. z podaniem nazwy, typu, numeru fabrycznego, ceny detalicznej, wydajności, daty sprowadzenia do Polski i sprzedaży poszczególnych urządzeń oraz do udostępnienia OZZ dokumentów celnych i faktur dotyczących tych urządzeń. (Przepisy o rachunkowości przewidują obowiązek przechowywania dokumentów finansowo-księgowych przez pięcioletni okres). Zgodnie z wyrokiem Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 21 lutego 2012 r. sygn. akt I ACa 11/12 obowiązek wnoszenia opłaty reprograficznej czy udzielanie informacji nie dotyczy podmiotów nie będących importerami w rozumieniu przepisów o prawie autorskim. Nie dotyczą zatem towarów pochodzących z krajów członkowskich w ramach transferu wewnątrzwspólnotowego.

Orzeczenia te nie poruszają kwestii wynikającego z ustawy zwolnienia od opłaty, gdy wyłączona jest możliwość kopiowania w celu prywatnym. Rozwiązania przyjęte w ustawie pozostają w zgodzie z tendencją współczesnych ustaw autorskich krajów rozwiniętych i są wyrazem zrozumienia dla faktu, że masowy użytek prywatny przy obecnym stanie techniki stanowi poważne zagrożenie dla majątkowych interesów autorów. I słusznie. Producenci i importerzy stwarzają często warunki do przegrywania utworów w zakresie prywatnym , a to wystarczy. W ostatecznym rozrachunku za możliwość przegrywania do użytku osobistego zapłaci każdy z nas.

Gdy importowane urządzenia kopiujące i czyste nośniki sprzedawane są z wykluczeniem możliwości sporządzania kopii prywatnych, zwolnienie z ponoszenia opłat wydaje się uzasadnione. Opłata reprograficzna kompensować ma twórcom i wydawcom straty wynikające z kopiowania utworów chronionych prawem autorskim.

Przepisy bazują na Dyrektywie 2001/29/We. TSUE w wyroku prejudycjalnym z dnia 21.10.2010 r., C-467/08, orzekł, że w celu ustalenia obowiązku ponoszenia opłaty reprograficznej przepisy należy interpretować w ten sposób, że konieczny jest związek między opłatą reprograficzną od urządzeń i nośników a domniemanym przeznaczeniem tego sprzętu do celów zwielokrotniania na użytek prywatny. W związku z tym pobieranie opłaty od sprzętu i nośników nieudostępnionych użytkownikom prywatnym i w sposób oczywisty zastrzeżonych do innego użytku niż sporządzanie kopii do użytku prywatnego jest niezgodne z dyr. 2001/29 WE. Wyrok TSUE wiąże w ten sam sposób sądy krajowe, które zetkną się z identycznym problemem. Jakkolwiek w orzecznictwie sądów polskich nie został dotychczas poruszony problem zwolnienia z opłat w związku brakiem możliwości zastosowania sprzętu do sporządzania prywatnych kopii. Wątpliwym jest, by którykolwiek sąd powszechny sprzeciwił się wyrokowi TSUE.

OZZ nie dopuszczają możliwości zwolnienia z opłaty w sytuacjach wykluczających możliwość kopiowania przez osoby prywatne. Powołują się przy tym na brak rozstrzygnięcia sądów polskich w tej kwestii. Tymczasem jeśli możliwość tworzenia kopii w zakresie prywatnym jest wyłączona, pobieranie opłaty reprograficznej jest niedozwolone. Prowadzi to do jednoznacznego wniosku, że OZZ często bezpodstawnie pobierają opłatę reprograficzną.

Autor: Krzysztof Borżoł, adwokat

Globalny system ochrony praw autorskich

Opublikowany projekt porozumienia CETA rodzi wątpliwości, czy nie jest on kolejną próbą wprowadzenia niektórych rozwiązań znanych z odrzuconego przez Parlament Europejski porozumienia ACTA.

Przy stanowieniu prawa na poziomie globalnym towarzyszy zazwyczaj debata,  w której ścierają się różne poglądy dotyczące nie tylko ostatecznego kształtu przepisów ale także filozofii i kierunku planowanych zmian. Ostatnio trwa żywiołowa dyskusja na temat niektórych aspektów prawa własności intelektualnej. Zachodzi pytanie, na ile obecny kształt globalnych przepisów jest już przesądzony. Wiele osób zadaje sobie pytanie, czy Komisja Europejska wykorzystuje CETA (The Comprehensive Economic and Trade Agreement; porozumienie handlowe UE-Kanada) jako zamaskowany wstęp do przywrócenia ACTA (kontrowersyjnej umowy handlowej dotyczącej zwalczania obrotu towarami podrabianymi) z założeniem, że może w tym przypadku Parlament Europejski zaakceptuje te same zasady, które odrzucił wraz z ACTA. Dla przypomnienia ACTA to umowa między Australią, Kanadą, Japonią, Koreą Południową, Meksykiem, Maroko, Nową Zelandią, Singapurem, Szwajcarią i USA, do którego miała dołączyć UE. Podobnie jak w przypadku ACTA porozumienie CETA w założeniu ma ustanowić szereg regulacji prawnych o globalnym zasięgu. W ramach określonych w ACTA zasad i powstających struktur mogło do niej przystąpić każde państwo zainteresowane współpracą. Ciężko na tym etapie oceniać dalsze losy bilateralnej (dwustronnej) inicjatywy Kanady. Jeśli CETA zostałaby w takim kształcie przyjęta, ACTA nie byłaby wówczas nowym zagrożeniem – ale już tylko powieleniem funkcjonujących rozwiązań. Część osób uważa, że osoby przygotowujące CETA jedynie  skopiowały wcześniej już prawie pewny materiał z ACTA jako podstawę nowej umowy i nie zdążono jeszcze wprowadzić zmian. Trzeba jednak zwrócić uwagę, iż prace przebiegały w podobnym czasie, a więc zakładanie z góry że Parlament Europejski nie przyjmie ACTA nie mogło być pewnym założeniem. Pytanie budzi również, co było przyczyną, że Kanada przy podobnej treści porozumień CETA i ACTA  miała być stroną obydwu. Niezależnie od oceny powyższej sytuacji i jej przyczyn, widoczna jest obecnie duża aktywność na arenie międzynarodowej dotycząca  prawa autorskiego.

Zarówno ACTA jak i CETA są umowami międzynarodowymi, których ratyfikacje wymagałyby zgody wyrażonej w ustawie. Na zasadzie art. 91 ust. 2 Konstytucji RP w przypadku jakichkolwiek sprzeczności miałyby pierwszeństwo przed polskimi przepisami ustawowymi. Wcześniej, w przypadku ACTA był zarzut, iż szereg jej postanowień ograniczało sferę praw i wolności, a posługując się sformułowaniami bardzo ogólnikowymi i szerokimi nie nadają się do bezpośredniego stosowania. Tworzony przez nie wzorzec kontroli przepisów w takim kształcie utrudniałby poprzez swoją nieprecyzyjność, prawidłowe stosowanie. CETA jest zresztą nadal negocjowana i tak naprawę poza cząstkowymi rozwiązaniami jej aktualna treść nie jest znana, co wymusza wstrzymanie się z dalej idącymi osądami, w tym w zakresie jej związków z ACTA. Problematyka ochrony dóbr niematerialnych, w szczególności utworów w rozumieniu prawa autorskiego, stanowi zagadnienie istotne z punktu widzenia większości dziedzin współczesnej działalności gospodarczej zarówno w sferze krajowej, jak i przekraczającej granice państw. Szeroki katalog uprawnień o charakterze osobistym i majątkowym, przewidziany w przepisach polskiej Ustawy z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (dalej u.p.a.) w szczególności wyposaża zainteresowanych w instrumenty dochodzenia swoich roszczeń w przypadku stwierdzenia naruszenia praw przez inny podmiot. Stanowiąc podstawowe narzędzie, zapisy ww. ustawy nie wyczerpują całości problematyki, same wskazując jednocześnie potrzebę sięgnięcia dalej. Zgodnie z art. 5 pkt 4 przepisy u.p.a. stosuje się do utworów chronionych na podstawie umów międzynarodowych, w zakresie, w jakim ich ochrona wynika z tych umów. W odróżnieniu od utworów polskiego autorstwa i tych, których twórcy są obywatelami państw członkowskich UE lub  EFTA (ang. European Free Trade Association; Europejskie Stowarzyszenie Wolnego Handlu), pozostałe utwory nieopublikowane po raz pierwszy na terytorium RP, bądź w języku polskim, będą podlegać ochronie na zasadach ustalonych w prawie międzynarodowym. Brzmienie przepisu wydaje się sugerować, iż ochrona takich utworów ma charakter ograniczony w stosunku do pozostałych przypadków, które objęte zostały pełnym zakresem stosowania polskiej ustawy. Biorąc jednak pod uwagę hierarchię źródeł prawa ustanowioną w Konstytucji, dopuszcza się sytuacje, w której ratyfikowana umowa międzynarodowa będzie przewidywać szerszy zakres ochrony i uprawnień twórczych niż aktualnie obowiązujące ustawodawstwo. Przykładem podpisania umowy międzynarodowej – ale bez jej późniejszej ratyfikacji – może być ACTA. Dla przypomnienia, po jej podpisaniu w Tokio (wraz z 22 innymi krajami UE) Polska wstrzymała ratyfikację ACTA, która następnie została odrzucona znaczną większością głosów w Parlamencie Europejskim.

Ustawa, definiując zakres przedmiotowy swojego obowiązywania, posługuje się w odniesieniu do wszystkich kategorii dzieł pojęciem utworu w rozumieniu art. 1 u.p.a. Odmienny zakres ochrony, przewidziany w stosunku do elementów chronionych na podstawie umów międzynarodowych, obowiązuje zatem wyłącznie w odniesieniu do kategorii stanowiących utwory w rozumieniu polskiego prawa autorskiego. W przypadku porozumień międzynarodowych wprowadzających odmienne zasady ochrony, a niedefiniujących pojęcia „utworu”, może dojść do sytuacji, w której elementy chronione w państwie obcym, będącym stroną porozumienia, nie będą podlegać w Polsce ochronie ze względu na brak elementów kwalifikujących pod zakres pojęcia utworu w prawie polskim. Z drugiej strony, umowa międzynarodowa, która zdefiniowałaby zakres podmiotowy swojego stosowania i została ratyfikowana, doprowadziłaby do rozszerzenia katalogu utworów z art. 1 u.p.a., niezależnie od zawartych w dalszej części ograniczeń i wyłączeń.

Brzmienie art. 5 pkt 4 u.p.a  jest więc szczególnego rodzaju wskazówką, odsyłającą do analizy regulacji międzynarodowych w przedmiotowym zakresie. Znajomość międzynarodowego systemu ochrony praw autorskich odgrywa istotne znaczenie nie tylko w odniesieniu do utworów obcych. Zgodnie z art. 7 u.p.a., jeżeli umowy międzynarodowe, których Rzeczpospolita Polska jest stroną, przewidują dalej idącą ochronę, niż to wynika z ustawy, do nieopublikowanych utworów obywateli polskich albo do utworów opublikowanych po raz pierwszy na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej lub równocześnie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, albo opublikowanych po raz pierwszy w języku polskim – stosuje się postanowienia tych umów. Wprawdzie w obecnym stanie prawnym plany stworzenia globalnego systemu ochrony opartego na jednolitej regulacji nie wykraczają poza stadium koncepcji, jednak aktualne brzmienie przepisów nakazuje śledzić wszystkie relewantne regulacje prawne, ze względu na ich znaczenie dla obowiązującego zakresu ustawowej ochrony.

Posted in Bez kategorii

Licencję upoważniającą do używania znaku towarowego warto wpisać do rejestru prowadzonego przez Urząd Patentowy

Uprawniony z prawa ochronnego na znak towarowy może udzielić innej osobie upoważnienia do używania znaku, zawierając z nią umowę licencyjną. Wymaga ona, pod rygorem nieważności, zachowania formy pisemnej.

W razie przejścia prawa ochronnego na znak towarowy umowa licencyjna jest skuteczna wobec następcy prawnego. Praktyka pokazuje, że choć nie ma takiego obowiązku, warto wpisać licencję do rejestru znaków towarowych prowadzonego przez Urząd Patentowy RP.

Różne rodzaje licencji
W zależności od zakresu korzystania ze znaku towarowego licencja może być pełna lub ograniczona. Zasadą jest licencja pełna, tj. jeżeli w umowie licencyjnej nie ograniczono zakresu korzystania ze znaku towarowego, licencjobiorca ma prawo korzystania z niego w takim samym zakresie jak licencjodawca. Jeżeli umowa licencyjna nie zastrzega wyłączności korzystania ze znaku towarowego w określony sposób, udzielenie licencji jednej osobie nie wyklucza możliwości udzielenia jej innym osobom, a także jednoczesnego korzystania ze znaku towarowego przez uprawnionego z prawa ochronnego. Licencja jest wówczas niewyłączna. Z licencją wyłączną mielibyśmy do czynienia, gdyby licencjodawca zobowiązał się do nieudzielania dalszych licencji. Ponadto, licencja wyłączna może przewidywać, że licencjodawca sam zaniecha używania znaku towarowego. Licencjobiorca może udzielić sublicencji na używanie znaku towarowego w zakresie udzielonego mu upoważnienia.

Wymogi formalne
W umowie licencyjnej należy przede wszystkim wskazać znak towarowy, który ma być jej przedmiotem, licencjodawcę oraz licencjobiorcę. Umowa powinna również zawierać upoważnienie licencjobiorcy do używania wskazanego znaku towarowego. Pozostałe postanowienia umowy licencyjnej podlegają zasadzie swobody umów, ograniczonej jednak poprzez właściwość stosunku licencyjnego, ustawę i zasady współżycia społecznego. Są to postanowienia dotyczące na przykład ewentualnych opłat licencyjnych, kontroli działań licencjobiorcy czy też umieszczenia wzmianki o licencji w postaci oznaczenia „lic.”. Dużą rolę odgrywają postanowienia dotyczące obowiązku zachowania wysokiej jakości towarów oznaczonych licencjonowanym znakiem towarowym.

Opłaty licencyjne
Umowa licencyjna może być odpłatna lub nieodpłatna. Prawo do pobierania opłat licencyjnych powstaje wówczas, gdy jest to przewidziane w umowie. Przy umowach licencyjnych spotyka się opłaty ciągłe, ryczałtowe i jednorazowe. W razie wątpliwości uznaje się, że iż opłata ma charakter ciągły. Przy ustalaniu wysokości opłaty licencyjnej bierze się pod uwagę szereg rozmaitych czynników. Należą do nich przykładowo: zasięg terytorialny i czasowy licencji, ewentualna wyłączność licencjobiorcy, możliwość udzielania sublicencji, hipotetyczne korzyści licencjobiorcy, branża w której znak jest stosowany oraz popularność danego znaku na rynku. Z reguły opłatę licencyjną liczy się jako określony procent obrotów netto.

Obowiązek używania znaku towarowego
Nabycie prawa do znaku towarowego wiąże się z obowiązkiem jego używania, bowiem zgodnie z art. 169 ust. 1 pkt 1 ustawy Prawo własności przemysłowej (pwp) prawo ochronne na znak towarowy wygasa między innymi na skutek nieużywania zarejestrowanego znaku towarowego w sposób rzeczywisty dla towarów objętych prawem ochronnym w ciągu nieprzerwanego okresu pięciu lat, po dniu wydania decyzji o udzieleniu prawa ochronnego, chyba że istnieją ważne powody jego nieużywania. Stosownie do art. 169 ust. 4 pkt 3 pwp przez używanie znaku spełniające wymóg obowiązku używania rozumie się również jego używanie przez osobę trzecią za zgodą uprawnionego, czyli na przykład przez licencjobiorcę.

Umieszczanie wzmianki o licencji
Licencjobiorca może wskazać, że korzysta z licencji na używanie znaku towarowego, umieszczając oznaczenie „lic.” w sąsiedztwie znaku. Na żądanie licencjodawcy licencjobiorca jest zobowiązany wskazać, że używa znaku na podstawie licencji poprzez umieszczenie ww. oznaczenia.

Wpis licencji do rejestru znaków towarowych
Nie ma obowiązku zgłoszenia licencji do Urzędu Patentowego RP. Praktyka pokazuje jednak, że warto takiego zgłoszenia dokonać. Wpis umowy licencyjnej do rejestru znaków towarowych na podstawie art. 163 ust. 1 w zw. z art. 76 ust. 6 pwp powoduje, że powstaje domniemanie prawdziwości wpisu i jego skuteczności wobec wszystkich (erga omnes) (zobacz: wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z dnia 18 marca 2009 r., I ACa 1350/08). Ponadto, uprawniony z licencji wyłącznej wpisanej do rejestru może na równi z uprawnionym do znaku towarowego dochodzić roszczeń z powodu naruszenia patentu, chyba że umowa licencyjna stanowi inaczej. Do rejestru znaków towarowych może zostać wpisana również sublicencja. Należy pamiętać jednak, że wpis licencji do rejestru nie ma charakteru konstytutywnego.

Naruszenia umowy licencyjnej
Licencjodawca, zgodnie z art. 296 ust. 4 pwp, powołując się na udzielone mu prawo ochronne na znak towarowy, może wystąpić z roszczeniami z tytułu naruszenia prawa do znaku towarowego przeciwko licencjobiorcy, który narusza postanowienia umowy licencyjnej, odnosząc się do okresu i terenu jej obowiązywania, postaci znaku będącego przedmiotem licencji, a także wskazania towarów, dla których znak może być używany, oraz ich jakości. Przepis ten stosuje się odpowiednio do sublicencji.

Ustanie stosunku licencyjnego
Moment ustania stosunku licencyjnego zależy, co do zasady, od woli stron. Jeżeli w umowie nie zawarto odpowiednich postanowień co do okresu obowiązywania licencji, uznaje się ją za zawartą na czas nieokreślony. Wówczas stosowany będzie art. 3651 kodeksu cywilnego, zgodnie z którym zobowiązanie bezterminowe o charakterze ciągłym wygasa po wypowiedzeniu przez dłużnika lub wierzyciela z zachowaniem terminów umownych, ustawowych lub zwyczajowych, a w razie braku takich terminów niezwłocznie po wypowiedzeniu. Należy jednak mieć na uwadze, że jeśli wypowiedzenie licencji zostanie uznane za nieuzasadnione, może to oznaczać dla wypowiadającego obowiązek naprawienia powstałej szkody. Bierze się tutaj pod uwagę ustalone zwyczaje i zasady współżycia społecznego. Licencja wygasa najpóźniej z chwilą wygaśnięcia prawa ochronnego na znak towarowy (art. 163 ust. 1 w zw. z art. 76 ust. 3 pwp).

Posted in Bez kategorii

Wykorzystanie banknotu w reklamie wymaga zgody NBP

Organizatorzy kampanii reklamowych często zapominają, że reprodukowanie wizerunku banknotów w Polsce podlega pewnym obostrzeniom – o tym w wywiadzie z Maciejem Szczepańskim, prawnikiem z naszego toruńskiego oddziału.

 

Banknoty są często wykorzystywane w działaniach marketingowych. Czy takie formy reklamy są zgodne z przepisami prawa?
-Ocena legalności tego typu form reklamy jest w praktyce niezwykle trudna. Powinna ona za każdym razem podlegać wnikliwej analizie uwzględniającej charakter danej akcji reklamowej. Utrudnia ją jednak brak precyzji aktualnego stanu prawnego. Z drugiej strony, specyfika powagi środka pieniężnego postuluje szczególną ostrożność w podejmowaniu przesądzających ocen na tym tle. W praktyce i doktrynie reprezentowanych jest wiele poglądów odnoszących się do prawnej kwalifikacji banknotu. Z prawniczego punktu widzenia wątpliwości te dotyczą głównie próby jego klasyfikacji jako dokumentu urzędowego lub materiału urzędowego. Należy bowiem pamiętać, że oba te elementy zostały wskazane w art. 4 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych jako wchodzące do katalogu wyłączeń spod ochrony prawnoautorskiej.

W jakim zakresie można zatem wykorzystywać środki pieniężne?
-Część prawników przyjmuje, że wskazane wyłączenia mają charakter całkowity w tym sensie, że wytwory intelektualne są pozbawione ochrony prawnoautorskiej zarówno w przypadku ich wykorzystywania w całości, jak i w części, niezależnie od pola eksploatacji. Zaznaczyć jednak należy, że i tutaj pojawiają się pewne głosy sprzeciwu. W jednym ze swoich orzeczeń, Sąd Najwyższy podzielił pogląd, że wyłączenia ochrony wynikające z art. 4 nie mogą być utożsamiane z pozostawieniem całkowitej swobody reprodukowania i rozpowszechniania wymienionych w tym przepisie materiałów. Należy tu wskazać pewne ograniczenia, które wynikają z przepisów chroniących dobra osobiste, tajemnicę, czy przeciwdziałające nieuczciwej konkurencji. Powyższa interpretacja w pewien sposób przesądziła, że wszystkie utwory niematerialne tworzone lub zatwierdzane w instytucji państwowej są materiałami urzędowymi i wydaje się, że zaliczyć do nich należy również środki pieniężne. Ich reprodukowanie bądź rozpowszechnianie może więc stanowić szkodę, której naprawienia należy dochodzić na zasadach ogólnych.

Czy posłużenie się banknotami wymaga zgody Narodowego Banku Polskiego?
-Z uwagi na ochronę praw twórcy banknotu należy przychylić się do poglądu bezpieczniejszego z punktu widzenia organizatorów reklam. Zakłada on konsultacje w tym zakresie i uzyskanie zgody uprawnionego, czyli Narodowego Banku Polskiego. Jest on emitentem oraz właścicielem praw majątkowych do projektów znaków pieniężnych i zastrzega sobie tym samym w każdym przypadku możliwość wyrażania zgody na reprodukowanie znaków pieniężnych. Ma to wykluczyć przypadki ich odwzorowania w formie naruszającej powagę prawnego środka płatniczego. Istnieją bowiem sytuacje, w których NBP odmawia wyrażenia zgody. Przykładem może być wykorzystywanie wizerunków znaków pieniężnych w reklamach używek, których nadużywanie może zagrażać życiu lub zdrowiu, w sposób sugerujących ich niszczenie, np. gniecenie, dziurawienie, przerywanie, cięcie, czy też składanie banknotów w różne kształty.

Czy NBP wskazuje wytyczne dotyczące reprodukcji banknotów w celach reklamowych?
-Konieczność zapewnienia przez NBP bezpieczeństwa obiegu banknotów powoduje, że zgoda na wykorzystanie wizerunków banknotów obwarowana jest pewnymi wymogami. Reprodukcja powinna być jednostronna, w wymiarach większych niż 125 proc. lub mniejszych niż 75 proc. długości i szerokości oryginalnych banknotów. NBP wskazuje również konieczność uzyskania zgody autora na korzystanie z utworu. Bez zezwolenia twórcy nie wolno bowiem wykorzystywać elementów lub całości dzieła, wprowadzonego do obiegu w charakterze prawnego środka płatniczego. Takie same zasady dotyczą opracowania reprodukcji banknotu do celów innych niż związane z jego urzędową funkcją. Do czasu doprecyzowania aktualnego stanu prawa wszelkie działania marketingowe, które zakładają wykorzystanie w nich środków pieniężnych, powinny być konsultowane i podejmowane z dużą ostrożnością. Należy uwzględnić w szczególności przedmiot reklamy, jej styl i otoczenie. Pozwoli to zminimalizować ryzyko ewentualnych konsekwencji prawnych na gruncie cywilnym, karnym, jak i regulacji dotyczących nieuczciwej konkurencji.

Opakowanie leku warto zarejestrować

System rejestracji jest korzystny zarówno dla twórców, jak i ich konkurentów. Nie ulega wtedy wątpliwości, kto i kiedy nabył uprawnienia do danego wzoru, a także które jego cechy podlegają ochronie.

 

Opakowanie leku może nadawać się do ochrony jako wzór przemysłowy, jak również stanowić przedmiot prawa autorskiego, czyli utwór. Jak to wygląda w praktyce?
Ochrona opakowania jako wzoru przemysłowego i jako utworu ma charakter kumulatywny. Należy jednak pamiętać, że ochrona praw majątkowych do utworu przewidziana w przepisach prawa autorskiego, nie ma zastosowania do wytworów wytworzonych według wzoru przemysłowego i wprowadzonych do obrotu po wygaśnięciu udzielonego na nie prawa z rejestracji. Po upływie okresu ochrony wzór należy zatem już do tak zwanej domeny publicznej. Oznacza to, że od tego czasu może być swobodnie wykorzystywany, a więc bez konieczności uzyskiwania zezwolenia i zapłaty wynagrodzenia. Ochrona kumulatywna istnieje więc tylko w okresie trwania prawa wyłącznego aż do czasu jego wygaśnięcia. Utrata ochrony z prawa autorskiego nastąpi po upływie okresu ochrony, w przypadku zrzeczenia się prawa z rejestracji, bądź w razie nieuiszczenia opłaty okresowej.

Kiedy opakowanie można uznać za wzór przemysłowy?
Wzorem przemysłowym jest nowa i posiadająca indywidualny charakter postać wytworu lub jego części. Jest ona nadawana przez cechy linii, konturów i kształtów, jak również kolorystykę, strukturę czy materiał wytworu. Ochronie podlegać więc może nie tylko opakowanie produktu lub znajdująca się na nim grafika, ale także dołączane etykiety, ulotki i zawieszki, a nawet kroje liter lub cyfr. Ochrona ma charakter terytorialny. Można ją więc uzyskać w trybie krajowym, regionalnym i międzynarodowym. W Polsce ochrona udzielana jest maksymalnie na 25 lat. Stosowne opłaty wnosi się jednak co 5 lat. Co do zasady, na wzór przemysłowy udziela się prawa z rejestracji. Według regulacji unijnych można także uzyskać ochronę niezarejestrowanego wzoru wspólnotowego.

Na czym polega ochrona niezarejestrowanego wzoru wspólnotowego?
Prawo do niezarejestrowanego wzoru wspólnotowego powstaje bez konieczności spełnienia jakichkolwiek formalności. Jest ono ograniczone w czasie i trwa 3 lata od daty ujawnienia wzoru w Unii Europejskiej. Taka ochrona daje przedsiębiorcom możliwość zbadania popytu na dane produkty, jeszcze przed rejestracją. Pozwala to uniknąć inwestowania w ochronę wzornictwa produktów, które nie odniosły sukcesu na rynku. Należy pamiętać, że od chwili powszechnego udostępnienia wzoru, twórca ma 12 miesięcy na zgłoszenie go do rejestracji.

Jakie natomiast warunki ochrony wynikają z prawa autorskiego?
Ochrona opakowania w prawie autorskim jest atrakcyjna z tego powodu, że trwa 70 lat po śmierci twórcy. Co więcej, do jej uzyskania nie są wymagane żadne formalności ani opłaty. Nie każdy wzór będzie jednak spełniał cechy utworu. Aby opakowanie zostało w ten sposób zakwalifikowane, musi wykazywać łącznie następujące cechy: stanowić rezultat pracy człowieka, przejaw działalności twórczej i mieć indywidualny charakter. Należy pamiętać, że nawet po wygaśnięciu prawa z rejestracji wzoru przemysłowego pod ochroną nadal pozostają autorskie prawa osobiste twórcy, a więc prawo do autorstwa utworu, oznaczenia go swoim nazwiskiem lub pseudonimem albo udostępniania anonimowo. Chodzi także o prawo do integralności utworu czy nadzoru nad sposobem korzystania z niego. Uprawnienia te nie są ograniczone w czasie i nie podlegają zrzeczeniu.

Co powinno skłonić twórców do ochrony opakowań w trybie rejestracji?
System rejestracji jest korzystny zarówno dla twórców, jak i ich konkurentów. Nie ulega wtedy wątpliwości, kto i kiedy nabył uprawnienia do danego wzoru, a także które jego cechy podlegają ochronie. Konkurencja nie może się tłumaczyć, że nie wiedziała o istnieniu określonego oznaczenia. Z drugiej strony nie jest narażona na koszty produkcji opakowania naruszającego prawa wyłączne osób trzecich. Uprawniony do wzoru przemysłowego może ponadto zarobić na nim udzielając licencji. Kryterium nowości stosowane przy ocenie możliwości rejestracji wzoru jest bardziej precyzyjne niż wymóg i w prawie autorskim. Utwór jest oryginalny nawet wtedy, gdy istnieje inny identyczny. Jedynym warunkiem jest okoliczność, że autor stworzył go niezależnie od już istniejącego. W prawie własności przemysłowej jest inaczej. Późniejszy wzór może być oryginalny w znaczeniu prawa autorskiego, ale być pozbawiony ochrony, gdyż istnieje już identyczny lub bardzo podobny. Bez znaczenia pozostaje fakt, że projektant o tym nie wiedział.

Czy z rejestracją nie wiążą się wyższe koszty?
Koszty rejestracji nie są tak duże, jeżeli porównamy je do tych, które należy ponieść w razie sporu sądowego. Należy pamiętać, że jednym zgłoszeniem mogą być objęte odrębne postacie wytworu mające istotne cechy wspólne jako odmiany wzoru przemysłowego. Istotne jest również to, że w prawie autorskim uzyskuje się ochronę jedynie wobec naśladownictwa, a więc kopiowania. Według regulacji własności przemysłowej, uprawniony może zakazać działania także nieświadomemu naruszycielowi.

Ochrona według prawa własności przemysłowej jest jednak znacznie krótsza. Czy to nie zmniejsza jej skuteczności?
Należy brać pod uwagę bardzo szybki rozwój techniki oraz stałe pojawianie się coraz nowszych form wytwarzania. Moda na określone wzory przemija, więc ochrona długoterminowa w wielu przypadkach nie jest konieczna. Przewidziany zaś w systemie rejestracyjnym okres 25 lat w zupełności wystarczy do zwrotu nakładów poniesionych przez uprawnionego.