Czy przedsiębiorcy potrzebują sądzić się inaczej niż pozostali?

Od 1989 roku przedsiębiorcy w Polsce toczą spory sądowe według specjalnej, stworzonej wyłącznie dla nich procedury. Do dnia dzisiejszego nie osiągnięto zgody co do tego, czy w powyższy sposób uprzywilejowano, czy też ukarano przedsiębiorców. Dyskusja na ten temat odżywa w obliczu coraz bardziej realnej perspektywy definitywnego zniesienia procedury gospodarczej.

Konstytucja gwarantuje każdemu prawo do sprawiedliwego i szybkiego rozpatrzenia sprawy przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd. Obserwacja obrotu gospodarczego potwierdza, iż szybkość postępowania sądowego nigdzie nie jest bardziej potrzebna, niż w sprawach związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej. Obrót handlowy to arena twardej i zwykle bezkompromisowej gry interesów ekonomicznych. Różnorakie konflikty pomiędzy przedsiębiorcami są więc nieuniknione. Niejednokrotnie spory te dotyczą żywotnych interesów przedsiębiorców, czasem ich wynik wprost decyduje o przetrwaniu danego podmiotu na rynku.

Od dawien dawna potyczki sądowe stanowią chleb powszedni działalności gospodarczej i współtworzą koloryt tej aktywności. Przedsiębiorcy już dawno temu nauczyli się postrzegać procesy sądowe jako swego rodzaju konieczność przy prowadzeniu działalności gospodarczej, przewidywaną, a niekiedy nawet precyzyjnie wkalkulowaną w określone zamierzenia gospodarcze. Dynamika dzisiejszego rynku pozostaje nieubłagana i zmusza przedsiębiorców do bieżącego i skutecznego reagowania na przeróżne czynniki objawiające się podczas prowadzenia biznesu. W szczególności chodzi o przypadki, gdy zachodzi potrzeba ochrony określonych praw przedsiębiorcy. Potrzeba ta będzie tym większa, gdy realizacja danego uprawnienia lub zaspokojenie określonego roszczenia jest dla przedsiębiorcy niezbędna w celu niezakłóconego i zgodnego z przyjętymi zamierzeniami prowadzenia działalności. Niezależnie, czy chodzi o prozaiczny spór o płatność za zaległą fakturę, czy też pomiędzy przedsiębiorcami rozgorzał złożony konflikt z zakresu praw autorskich lub własności przemysłowej, zawsze w interesie strony poszukującej ochrony sądowej leży jak najszybsze, niemal ad hoc, zakończenie sprawy. Nadmierne przedłużenie się procesu w przypadku sporu pomiędzy przedsiębiorcami znacznie zwiększa, w porównaniu z pozostałymi sprawami cywilnymi, ryzyko rozminięcia się postępowania z jego założeniami. Proces przewlekły, zamiast ochronić interesy przedsiębiorcy, może przeobrazić się w studnię bez dna, pochłaniającą kolejne wydatki oraz cenny czas strony. Ostatecznie postępowanie sądowe przynosi wtedy przedsiębiorcy więcej szkody niż pożytku.

Niewątpliwie taki stan rzeczy kłóci się z ideą sprawnego państwa i wymiaru sprawiedliwości. Zrozumiałe jest zatem, iż od niepamiętnych czasów trwają usilne zabiegi nad wynalezieniem skutecznego sposobu na maksymalne usprawnienie postępowania sądowego w sprawach pomiędzy podmiotami prowadzącymi działalność gospodarczą. Pomysłów nigdy nie brakuje i wiele z nich bywa wprowadzanych w życie, o czym świadczą kolejne, co i raz czynione nowelizacje Kodeksu postępowania cywilnego. Nie zawsze zmiany okazują się doskonałe. Zdarzały się rozwiązania nieprzemyślane, prawdziwe „niewypały”, które ku uciesze przedsiębiorców szybko i bezpowrotnie zniknęły z kodeksu. Owe niefortunne doświadczenia pozostawiły po sobie tę naukę, iż szybkość postępowania sądowego, tak upragnioną przez przedsiębiorców, można osiągnąć jedynie bez pośpiechu przy tworzeniu prawa. Warto o tym pamiętać, gdyż koncepcje kolejnych usprawnień procesu sądowego z udziałem przedsiębiorców mnożą się nieustannie. Pomysły bywają skrajnie różne: od obłożenia przedsiębiorców daleko idącymi rygoryzmami, po całkowite zniesienie jakichkolwiek odrębności w traktowaniu przedsiębiorców występujących przed sądami.

Zasada swobody działalności gospodarczej, bez której nie sposób wyobrazić sobie współczesnego życia, została reaktywowana w polskim ustroju państwowym w 1989 roku, wraz z dokonującym się wówczas przełomem politycznym i gospodarczym. W tym samym roku, z sądownictwa powszechnego wyodrębniono sądownictwo gospodarcze, które można najogólniej określić jako specjalną, podpartą odpowiednim zapleczem organizacyjnym (odrębne wydziały sądowe), procedurę sądową przeznaczoną dla przedsiębiorców. Jednocześnie zniesiono wykreowaną w PRL instytucję zwaną Państwowym Arbitrażem Gospodarczym. Organ ten stanowił namiastkę sądownictwa gospodarczego, dopasowaną do realiów społeczno-ekonomicznych epoki socjalistycznej. Utworzenie specjalnego trybu postępowania sądowego w sprawach gospodarczych było znakiem wyjścia naprzeciw nadchodzącej nowej rzeczywistości gospodarczej, a przede wszystkim intensywnemu rozwojowi przedsiębiorczości. Twórcom sądownictwa gospodarczego przyświecała niewątpliwie słuszna idea, aby machina sądownicza przejęta z PRL-u mogła sprostać przewidywanej dynamice obrotu gospodarczego. Jednocześnie zamierzano sprawić, aby spory sądowe pomiędzy przedsiębiorcami były rozstrzygane z należytą znajomością i wyczuciem prawideł obrotu handlowego. W rezultacie wraz z trybem gospodarczym wprowadzono do dotychczasowej procedury cywilnej liczne nowatorskie rozwiązania. Skoncentrowano się zasadniczo na przyśpieszeniu postępowania, a dodatkowo wzięto pod uwagę zapobieganie niepotrzebnemu mnożeniu procesów w sytuacjach, w których istnieje realna możliwość pozasądowego zażegnania konfliktu. I tak, przedsiębiorcę występującego z powództwem zobowiązano, aby składając pozew wykazał, iż występował przedtem do pozwanego z reklamacją, ewentualnie wzywał pozwanego do dobrowolnego spełnienia żądania. Niewykonanie powyższego obowiązku przez przedsiębiorcę występującego z pozwem w zasadzie wyklucza możliwość prowadzenia postępowania. W ten nieskomplikowany, lecz skuteczny sposób zdyscyplinowano przedsiębiorców, aby przed wstąpieniem na drogę sądową ostatecznie potwierdzili, iż jedynie w sądzie uzyskają ochronę swych praw.

Kolejne lata przyniosły dalsze innowacje proceduralne. Niezwykle istotna była ta wprowadzona nowelizacją z 2000 roku. Przyjęła ona, iż przedsiębiorca musi już w pozwie przedstawić sądowi wszystkie twierdzenia oraz dowody na ich poparcie. Choć zasada tzw. prekluzji dowodowej funkcjonowała już wcześniej w zwykłym procesie, w postępowaniu gospodarczym znacznie ją zaostrzono, a wręcz zradykalizowano. Wynika z niej, iż przedsiębiorca, który przeoczył określony fakt lub dowód na etapie sporządzania pozwu, w zasadzie nie może się już nań powołać w dalszym postępowaniu. Absolutnie bez znaczenia jest przy tym, jak istotne są dane fakty lub dowody dla sedna sprawy. Analogiczne rozwiązanie wprowadzono w odniesieniu do pozwanego, któremu nakazano przedstawić wszystkie fakty i dowody w odpowiedzi na pozew. Tym samym kolejny raz przedsiębiorców poddano surowej, dla niektórych wręcz drakońskiej dyscyplinie. Odtąd, aby zwyciężyć proces w sprawie gospodarczej, niekoniecznie trzeba dysponować zasadniejszymi argumentami lub mocniejszymi dowodami. Nawet najistotniejszy dowód okaże się bowiem niewiele wart, jeżeli zostanie zgłoszony z przekroczeniem przepisanego terminu – o czym oczywiście śpieszy donieść przeciwna strona. Z tej właśnie przyczyny proces gospodarczy przypomina czasem zawody, w których większość energii skupiona jest na tropieniu i wytykaniu błędów proceduralnych przeciwnika. Istota sporu schodzi wówczas na dalszy plan – i często tam już pozostaje do samego końca procesu. Zrozumiałe jest więc, że procedura gospodarcza od lat budzi liczne kontrowersje.

Ostatnimi czasy uwagę zainteresowanych przyciągnął pochodzący z Ministerstwa Sprawiedliwości projekt kolejnej zmiany kodeksu postępowania cywilnego. Jest on szczególnie interesujący, gdyż zakłada kompletne zniesienie gospodarczego trybu postępowania. Ten nowy, odgórny kierunek zmian może zaskakiwać, gdyż dotychczas próby usprawnienia rozpoznawania spraw z udziałem przedsiębiorców polegały raczej na rozbudowywaniu odrębności procedury gospodarczej. Tym razem, jak widać, ten sam cel ma zostać osiągnięty skrajnie odmiennym sposobem.

Obecnie na próżno byłoby przesądzać, czy ta nowa koncepcja (o ile zostanie wprowadzona w życie), ma szansę pozytywnie odmienić proces sądowy pomiędzy przedsiębiorcami. Na to pytanie jak zwykle najlepiej odpowie praktyka. Pewne jest natomiast – tak dziś jak i zawsze było – iż przedsiębiorcy potrzebują dobrej i sprawnej procedury sądowej, a znacznie mniejsze znaczenie przywiązują do tego, czy ich sprawy będą rozpatrywane w specjalnym, czy też w zwykłym trybie. Przyszłość pokaże, czy państwo wreszcie sprosta tym wcale niewygórowanym oczekiwaniom przedsiębiorców.