Prawo nie leży, a obowiązuje

Pomysł o uregulowaniu uciążliwości zapachowej w ustawie dojrzewa od roku. W tym czasie cierpią nozdrza wszystkich zainteresowanych.

Obwodnica Trójmiasta bywa bezpieczna. Czasem tylko most przydzwoni w dźwig, znajdujący się na ciężarówce, bo kierowca obliczy wysokość wedle sobie tylko znanego wzoru, albo roboty drogowe dwa lata powodują, że przez resory mojego samochodu niszczy się nierówna nawierzchnia. To są jednak niespodzianki incydentalne. Pojawiają się i znikają. Natomiast dzielnica Gdańsk Szadółki, ku mojej rozpaczy, wciąż tkwi w tym samym miejscu. Kto choć raz, jadąc Obwodnicą Trójmiasta, próbował wziąć tam głęboki wdech – wie, co mam na myśli. Minister wie
Jakby specjalnie dla mnie powstał projekt założeń do projektu ustawy o przeciwdziałaniu uciążliwości zapachowej. Jak czytamy na stronie internetowej ministerstwa, społeczeństwo odbywa obowiązkowe konsultacje na jej temat. Od grudnia zeszłego roku. Jako człowiek cierpliwy nie piszę pomstujących artykułów do prasy prawniczej, tylko jadąc przez Szadółki wstrzymuję powietrze w oczekiwaniu na to, by projekt założeń do projektu ustawy stał się projektem ustawy. Skoro bowiem „ujęcie subiektywnych odczuć, jakimi są pejoratywne wrażenia zapachowe, w formie obiektywnych i właściwych w każdych warunkach standardów i procedur jest zadaniem bardzo złożonym, a jednocześnie społecznie pożądanym”, to jako członek społeczeństwa jeżdżącego obwodnicą bardzo tego ujęcia pożądam. Głęboko wierzę, że wtedy wytrzymam na bezdechu minutę dłużej. Co więcej – będę w tym czasie dobrze myślał o ministrze. Wszak on wie, że mi źle, więc pomyślę – czemu nie? Ustawa może pomoże
Przyszła ustawa o przeciwdziałaniu uciążliwości zapachowej oraz czynności administracyjne na jej podstawie powinny nakłonić wytwórców smrodu do eliminowania tego problemu. Według założeń organ przeprowadzający ocenę jakości zapachowej może wydać decyzję ustalającą działania, jakie mają być podjęte dla eliminacji lub ograniczenia ww. uciążliwości – pod rygorem kar pieniężnych. Możliwe czynności to:

  1. zmiany procedur postępowania z materiałami i substancjami wonnymi,
  2. zmiany procesu produkcyjnego poprzez zastosowanie w cyklu produkcyjnym substancji i materiałów o mniejszej uciążliwości zapachowej,
  3. hermetyzacji procesu poprzez np. budowanie hermetycznych linii produkcyjnych lub ich fragmentów (kabiny lakiernicze), hermetyzacji pomieszczeń produkcyjnych,
  4. stosowania urządzeń eliminujących odory (filtry, płuczki, katalizatory, techniki plazmowe, sorbenty),
  5. dezodoryzacji,
  6. zastosowanie najlepszych dostępnych technik w rozumieniu ustawy – Prawo ochrony środowiska.

Noworoczne życzenie
Póki co jednak projekt założeń nałożył ministerialną czapkę – niewidkę i wtapia się w gąszcz linków na stronie www.mos.gov.pl, pomiędzy kilkunastoma innymi projektami. Popierając słuszną ideę konsultacji społecznych, chciałbym jednak zwrócić uwagę na (nie)jedną jej wadę. Mianowicie kładzie ona nacisk na czynnik, nazwijmy to, duchowy, z pominięciem elementów fizycznych. Tych, które gwałtownie protestują, gdy przejeżdżam przez Szadółki. Korzystając więc z okazji, chciałbym awansem wyrazić noworoczne życzenie. Żeby społeczeństwo zechciało uznać, że rok konsultacji wystarczy. I żeby skuteczną ustawę można było znaleźć w Dzienniku Ustaw.